Kruche pazury celtyckiego tygrysa

Jeden z niedawnych eurobankrutów jest dziś liderem wzrostu w UE. Ale ożywienie gospodarcze wciąż jest nieco iluzoryczne.

Publikacja: 23.05.2015 15:37

W ubiegłym roku irlandzka gospodarka urosła o 4,8 proc. W UE była pod tym względem bezkonkurencyjna.

W ubiegłym roku irlandzka gospodarka urosła o 4,8 proc. W UE była pod tym względem bezkonkurencyjna.

Foto: Archiwum

Jeśli wierzyć prognozom Komisji Europejskiej, zarówno w tym, jak i w przyszłym roku liderem wzrostu gospodarczego w UE będzie Irlandia. I choć brukselscy progności nie należą do szczególnie wiarygodnych, w to akurat nie ma powodu wątpić. – Irlandia jest motorem rozwoju Europy – oświadczyła pod koniec kwietnia niemiecka kanclerz Angela Merkel. To niebywała odmiana losów kraju, który jeszcze niedawno balansował na krawędzi bankructwa i był jednym tchem wymieniany z Grecją. Ale do pełnej rekonwalescencji celtyckiemu tygrysowi wciąż jest daleko.

Kontrowersyjny wzrost eksportu

Irlandia, której gospodarka w następstwie załamania na rynku nieruchomości i kryzysu bankowego skurczyła się w latach 2008–2010 o 10 proc., była niekwestionowanym liderem wzrostu w UE już w ub.r. Jej PKB urósł wówczas aż o 4,8 proc., o 1,2 pkt proc. więcej niż drugich pod tym względem Węgier. Dla porównania, gospodarka Hiszpanii – drugiego z państw zaliczanych jeszcze niedawno do grupy eurobankrutów, któremu udało się wyjść na prostą – urosła w ub.r. o 1,4 proc.

W tym świetle prognozy KE mogą się wydawać nawet zbyt ostrożne. Zakładają bowiem, że irlandzka gospodarka będzie w najbliższych latach rosła w tempie około 3,5 proc. rocznie. Międzynarodowy Fundusz Walutowy jest bardziej optymistyczny, jeśli chodzi o bieżący rok, ale w kolejnych latach spodziewa się stopniowego hamowania tempa wzrostu gospodarczego zielonej wyspy do około 2,5 proc. rocznie. Tymczasem wśród irlandzkich ekonomistów nie brakuje takich, którzy spodziewają się, że gospodarka zachowa ubiegłoroczny impet. Nawet tamtejsze ministerstwo finansów przewiduje, że PKB powiększy się w tym roku o 4 proc.

KE i MFW nie traktują jednak ubiegłorocznego wyniku Irlandii jako przejawu długoterminowego potencjału zielonej wyspy głównie z powodu roli, jaką odegrał w nim eksport netto. Ten komponent PKB dodał w ub.r. do jego wzrostu aż 2,2 pkt proc. Eksport skoczył aż o 12,6 proc., ale w pewnej mierze był to efekt wzrostu tzw. produkcji kontraktowej. To zlecenia wykonywane za granicą na zamówienie irlandzkich oddziałów międzynarodowych koncernów z myślą o sprzedaży na innych rynkach. Mechanizm ten stosują szczególnie koncerny farmaceutyczne, które mają znaczący udział w irlandzkim eksporcie (farmaceutyki w ub.r. odpowiadały za 25 proc. wartości eksportu towarów z Irlandii).

Popyt na farmaceutyki jest jednak dość chwiejny, jak pokazał tzw. klif patentowy – wygasanie ochrony patentowej wielu popularnych leków, które skumulowało się w poprzednich latach, skutkując tąpnięciem eksportu towarowego Irlandii w 2013 r. Nawet w ub.r. jego wartość była nieco niższa niż w rekordowym 2011 r.

Boom tylko na papierze?

Głównym powodem, dla którego trwałość napędzanego eksportem irlandzkiego ożywienia gospodarczego budzi pewne wątpliwości, jest charakter tego eksportu – nie tylko dóbr, ale też usług, głównie z sektora IT. Problem polega na tym, że nie stwarza on wielu miejsc pracy i nie generuje proporcjonalnych wpływów do budżetu. W efekcie boom eksportowy nie przekłada się wprost na koniunkturę w krajowej gospodarce. Jak policzył Michael Henningan, założyciel portalu finansowego FinFacts, w spółkach produkujących na eksport na koniec ub.r. pracowało niespełna 365 tys. Irlandczyków. To wciąż o 2 tys. mniej niż w 2007 r. i o zaledwie 10 tys. więcej niż na początku tysiąclecia. Liczba ta odpowiada około 17 proc. całkowitego irlandzkiego zatrudnienia, a odsetek ten na przestrzeni kilkunastu lat zmalał, choć wartość eksportu w tym czasie się podwoiła. – Gorzka rzeczywistość jest taka, że jesteśmy słabym eksporterem – konkluduje Henningan.

Optymiści wskazują jednak, że to pewna przesada. W ub.r. dzięki deprecjacji euro wyraźnie rósł też eksport Irlandii do USA i Wielkiej Brytanii, dwóch największych indywidualnych partnerów handlowych wyspy. Tymczasem, jak wskazuje Conall Mac Coille, główny ekonomista domu maklerskiego Davy, w tej sprzedaży duży udział mają produkty pracochłonne, m.in. żywność. To dobrze rokuje rynkowi pracy, tym bardziej że euro – choć w minionym miesiącu nieco się umocniło – pozostaje i pozostanie wyraźnie słabsze, niż było w minionych dziesięciu latach.

Rząd wydaje, choć nie może

Poprawa koniunktury na rynku pracy to jeden z warunków odbicia popytu konsumpcyjnego na wyspie, które jak dotąd było niemrawe. To jeden z powodów ostrożności KE i MFW. Wzrostowi wydatków konsumpcyjnych nie sprzyja bowiem nadal wysokie zadłużenie gospodarstw domowych. Co prawda, jak podał w tym miesiącu irlandzki bank centralny, zobowiązania Irlandczyków spadły w ub.r. do około 170 proc. ich dochodów do dyspozycji ze 198 proc. rok wcześniej. To oznacza, że są najmniejsze od dekady. Problem w tym, że w następstwie krachu na rynku nieruchomości znacznie tańsze są też domy, które zostały za te kredyty kupione. Pomimo ubiegłorocznego wzrostu cen nieruchomości w Irlandii o niemal 17 proc. (dane firmy Knight Frank) nadal są one o niemal 40 proc. tańsze niż w szczytowym punkcie bańki na tym rynku w 2007 r.

Sceptycy wskazują, że dopóki gospodarstwa domowe nie zakończą procesu delewarowania (oddłużania się), dopóty popyt na nieruchomości będzie niemrawy, a w efekcie słaba pozostanie koniunktura w sektorze budowlanym. Tym bardziej że na wyspie wciąż jest sporo pustych domów wybudowanych przed kryzysem, często znajdujących się w rękach banków, które niechętnie przez to udzielają kredytów. Bez ożywienia w budownictwie trudno zaś będzie o prawdziwe ożywienie na rynku pracy. W tym sektorze przed kryzysem pracowało bowiem 12 proc. Irlandczyków, dziś o połowę mniej.

– Nie przesadzałbym z oceną stopnia, w jakim udało nam się posprzątać po kryzysie. Jesteśmy na dobrej drodze do uzdrowienia gospodarki, ale wciąż jest ona dość krucha – powiedział niedawno w tym kontekście szef irlandzkiego banku centralnego Patrick Honohan.

Pomimo ospałego wzrostu wydatków konsumpcyjnych w ub.r. po raz pierwszy od wybuchu kryzysu popyt wewnętrzny miał pozytywny wkład w zmianę irlandzkiego PKB. Dodał do jego wzrostu 2,3 pkt proc. Po pierwsze, Irlandia jak za dawnych czasów znów przyciąga bezpośrednie inwestycje zagraniczne atrakcyjnymi stawkami podatków. Po drugie zaś, po kilku latach cięć wydatki zwiększył w ub.r. rząd w Dublinie. Mógł sobie na to pozwolić dzięki spadkowi kosztów obsługi długu. Pod tym względem bowiem Irlandia jest jednym z największym beneficjentów skupu aktywów, w tym obligacji skarbowych, przez Europejski Bank Centralny. To jednak, jak ostrzegł niedawno MFW, rodzi ryzyko, że rząd w Dublinie straci motywację do restrykcyjnej polityki fiskalnej, z której nie powinien się jeszcze wycofywać.

Ta niejednoznaczna sytuacja Irlandii rzuca nowe światło na dane, o których głośno było niedawno w tamtejszych mediach. Otóż okazało się, że w ub.r. spożycie alkoholu na głowę mieszkańca wzrosło o 4 proc., do 11 litrów. Irlandzki minister zdrowia ocenił, że to zapewne skutek ożywienia gospodarczego. A może wyraz obaw Irlandczyków, że nie będzie ono trwałe?

[email protected]

Grecja | Irlandia bez współczucia

Irlandia w 2010 r. jako drugi kraj strefy euro, po Grecji, musiała skorzystać z pomocy MFW i europejskich instytucji (KE i EBC). Otrzymała wówczas kredyt na 67 mld euro. Władze w Dublinie od początku jednak powtarzały, że ich kraj nie jest drugą Grecją. Inaczej niż Hellada, Irlandia miała przed kryzysem zdrowe finanse publiczne. Gwałtowny wzrost jej długu publicznego to następstwo spadku wpływów podatkowych w wyniku krachu na rynku nieruchomości oraz – przede wszystkim – pomocy udzielonej przez Dublin sektorowi bankowemu, obciążonemu chybionymi kredytami. Szacuje się, że koszt tej pomocy sięgnął 64 mld euro. To jednak oznaczało, że program oszczędnościowy, który wdrożyć musiał rząd w Dublinie, nie polegał na cięciu nadmiarowych wydatków publicznych, tak jak w Grecji. Stąd dziś irlandzkie władze niechętnie patrzą na postulaty rządu w Atenach, aby wierzyciele pozwolili mu na luźniejszą politykę fiskalną.

Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza