Czy mamy na rynkach powtórkę z 2008 roku lub z azjatyckiego kryzysu z 1997 roku?
Nie. Mamy do czynienia ze splotem wielu czynników. Rynki, a szczególnie rynek amerykański, doświadczyły wcześniej bardzo długiego okresu wzrostu bez konsolidacji. Do tego doszło ilościowe luzowanie polityki pieniężnej (QE) przez Europejski Bank Centralny, a inwestorzy przywykli do myśli, że rynki idą tylko do góry. I nagle doszło do dewaluacji juana, która została poprzedzona paskudnym załamaniem na chińskim rynku akcji. Wielu ludzi zaczęło się denerwować, że w Chinach czai się coś wielkiego i groźnego. Ponieważ płynność na rynku była mniejsza, a ludzie zaczęli go szybko opuszczać, wybuchła panika. Ta panika jest jedynie krótkoterminowa i szybko będzie po niej. Nie została ona wywołana problemami rynków rozwiniętych, a tworzenie porównań z 2008 r. nie ma sensu. Tym razem świat i rynki mają zupełnie inne problemy niż wówczas. Może inwestorzy nie powrócą już do przekonania, że rynki zawsze będą rosnąć, ale to nie jest początek długotrwałej panicznej wyprzedaży.
Mimo to narasta przekonanie wśród analityków, że Fed z powodu silnych zawirowań na rynkach przełoży o kilka miesięcy podwyżkę stóp procentowych. Rynek już obstawia, że dokona jej nie we wrześniu, tylko w grudniu.
To bardzo ważna kwestia. Po tym jak Chiny, czyli największy rynek wschodzący, zdewaluowały walutę, narastają obawy przed deflacją, które ożywiły się już w związku z przeceną na rynkach surowcowych. Jak na ironię, Chińczycy prawdopodobnie zdecydowali się na dewaluację swojej waluty, by uprzedzić ruch Fed. Chiny wiele kosztuje utrzymywanie kursu juana wobec dolara, a Ludowy Bank Chin zdawał sobie przecież sprawę z tego, że Fed będzie wkrótce podnosił stopy procentowe. Juan jest powiązany kursowo z dolarem, więc po podwyżce stóp w USA umocniłby się wobec innych walut z rynków wschodzących. Chińskiemu bankowi centralnemu chodziło więc nie tyle o osłabienie juana, ile odzyskanie kontroli nad polityką pieniężną w związku z polityką kursową. Chińska dewaluacja była bardzo ważnym czynnikiem, który wywołał obawy na rynkach, ale w małym stopniu wpływa ona na perspektywy gospodarcze USA. Fed może jedynie nieco przesunąć podwyżkę stóp, która i tak nie była jeszcze w pełni wyceniona przez rynek. Niektórzy ludzie mówią przecież, że dojdzie do niej dopiero w 2016 r., a są też tacy, którzy utrzymują, że nigdy.
Mam wrażenie, że dewaluacja juana jest dużo większym problemem dla Europy niż dla Ameryki, a już największym dla niektórych gospodarek Azji Wschodniej...