Wzrost gospodarczy w Chinach co prawda zwolnił w I kwartale do 6,7 proc., ale wiele wskaźników, m.in. zaskakująco dobre dane o eksporcie w marcu, sugeruje, że gospodarka zaczyna się stabilizować. Czy pani zdaniem spowolnienie gospodarcze w Chinach jest już za nami?
Miranda Carr:
Chińską gospodarkę można podzielić na „starą" i „nową". Ta pierwsza część to tradycyjne sektory, związane m.in. z infrastrukturą, oraz rynek nieruchomości. Druga to sektor konsumencki i usługi. „Stara" gospodarka ma problemy od około dwóch lat, co uderzyło w popyt na surowce, a także w nastroje na rynkach całego świata. Inwestorzy przyglądają się głównie „starej" gospodarce Chin i stąd biorą się ich obawy co do jej ogólnego stanu. Widzimy już jednak, że sytuacja w tych sektorach zaczyna się poprawiać. Sprzedaż na rynku nieruchomości rośnie od zeszłego roku, choć dużo czasu zajmie przełożenie się tej poprawy na koniunkturę w budownictwie. W największych aglomeracjach, takich jak Szanghaj czy Shenzen, i w niektórych innych dużych miastach mamy do czynienia z bańką na rynku i ceny wciąż ostro idą w górę. Jednocześnie w średnich i małych – jak na standardy chińskie – wciąż są problemy ze sprzedażą mieszkań znajdujących się w zapasach deweloperów nawet od pięciu lat. Jednakże w części dużych miast ceny rosną stabilnie, a deweloperzy znów są zainteresowani budowaniem. To nie jest silne odbicie, ale w końcu widzimy stabilizację po tym, gdy przez dwa lata z rzędu ceny spadały po 15 proc. Gdy stabilizuje się tak ważna część chińskiej gospodarki jak rynek nieruchomości, rząd zwiększa wydatki na infrastrukturę, co pomaga ustabilizować się „starej" gospodarce. Tymczasem „nowa" gospodarka, w której koniunkturę mierzymy za pomocą naszego New China Index, ma się dobrze od IV kwartału 2014 r.
Czy może pani powiedzieć coś więcej o New China Index stworzonym przez Haitong? Na co obecnie on wskazuje?
Problem z oficjalnymi chińskimi danymi gospodarczymi polega na tym, że ludzie nie do końca im ufają. Oficjalne dane o PKB spotykają się z największym sceptycyzmem. W jednym z dokumentów opublikowanych przez portal WikiLeaks chiński premier wskazuje, że rząd, mierząc prawdziwą kondycję ekonomiczną Chin, zwraca uwagę na trzy wskaźniki: towarowe przewozy kolejowe, zużycie elektryczności oraz pożyczki bankowe. Te czynniki dobrze obrazują stan „starej" gospodarki w Państwie Środka. Problem jednak w tym, że Chiny przechodzą transformację ekonomiczną i stają się krajem w coraz większym stopniu opartym na konsumpcji i usługach. Wskaźniki koncentrujące się na „starej" gospodarce nie dają zatem pełnego obrazu. Patrząc na nie, można sobie wytworzyć zbyt negatywną opinię na temat sytuacji w Chinach. Postanowiliśmy więc przyjrzeć się danym opisującym „nową" gospodarkę.