Nowa gospodarka Państwa Środka ma się o wiele lepiej niż stara

Chińską gospodarkę można podzielić na „starą" i „nową". Ta pierwsza część to tradycyjne sektory, związane m.in. z infrastrukturą, oraz rynek nieruchomości. Druga to sektor konsumencki i usługi - mówi Miranda Carr, główna analityk ds. Chin w Haitong Securities UK.

Aktualizacja: 24.04.2016 17:05 Publikacja: 23.04.2016 13:50

Nowa gospodarka Państwa Środka ma się o wiele lepiej niż stara

Foto: Archiwum

Wzrost gospodarczy w Chinach co prawda zwolnił w I kwartale do 6,7 proc., ale wiele wskaźników, m.in. zaskakująco dobre dane o eksporcie w marcu, sugeruje, że gospodarka zaczyna się stabilizować. Czy pani zdaniem spowolnienie gospodarcze w Chinach jest już za nami?

Miranda Carr:

Chińską gospodarkę można podzielić na „starą" i „nową". Ta pierwsza część to tradycyjne sektory, związane m.in. z infrastrukturą, oraz rynek nieruchomości. Druga to sektor konsumencki i usługi. „Stara" gospodarka ma problemy od około dwóch lat, co uderzyło w popyt na surowce, a także w nastroje na rynkach całego świata. Inwestorzy przyglądają się głównie „starej" gospodarce Chin i stąd biorą się ich obawy co do jej ogólnego stanu. Widzimy już jednak, że sytuacja w tych sektorach zaczyna się poprawiać. Sprzedaż na rynku nieruchomości rośnie od zeszłego roku, choć dużo czasu zajmie przełożenie się tej poprawy na koniunkturę w budownictwie. W największych aglomeracjach, takich jak Szanghaj czy Shenzen, i w niektórych innych dużych miastach mamy do czynienia z bańką na rynku i ceny wciąż ostro idą w górę. Jednocześnie w średnich i małych – jak na standardy chińskie – wciąż są problemy ze sprzedażą mieszkań znajdujących się w zapasach deweloperów nawet od pięciu lat. Jednakże w części dużych miast ceny rosną stabilnie, a deweloperzy znów są zainteresowani budowaniem. To nie jest silne odbicie, ale w końcu widzimy stabilizację po tym, gdy przez dwa lata z rzędu ceny spadały po 15 proc. Gdy stabilizuje się tak ważna część chińskiej gospodarki jak rynek nieruchomości, rząd zwiększa wydatki na infrastrukturę, co pomaga ustabilizować się „starej" gospodarce. Tymczasem „nowa" gospodarka, w której koniunkturę mierzymy za pomocą naszego New China Index, ma się dobrze od IV kwartału 2014 r.

Czy może pani powiedzieć coś więcej o New China Index stworzonym przez Haitong? Na co obecnie on wskazuje?

Problem z oficjalnymi chińskimi danymi gospodarczymi polega na tym, że ludzie nie do końca im ufają. Oficjalne dane o PKB spotykają się z największym sceptycyzmem. W jednym z dokumentów opublikowanych przez portal WikiLeaks chiński premier wskazuje, że rząd, mierząc prawdziwą kondycję ekonomiczną Chin, zwraca uwagę na trzy wskaźniki: towarowe przewozy kolejowe, zużycie elektryczności oraz pożyczki bankowe. Te czynniki dobrze obrazują stan „starej" gospodarki w Państwie Środka. Problem jednak w tym, że Chiny przechodzą transformację ekonomiczną i stają się krajem w coraz większym stopniu opartym na konsumpcji i usługach. Wskaźniki koncentrujące się na „starej" gospodarce nie dają zatem pełnego obrazu. Patrząc na nie, można sobie wytworzyć zbyt negatywną opinię na temat sytuacji w Chinach. Postanowiliśmy więc przyjrzeć się danym opisującym „nową" gospodarkę.

Co to za dane?

Wybraliśmy pięć wskaźników. Pierwszym z nich jest pasażerski ruch lotniczy. Pokazuje on, jak wielu ludzi wybiera się w dalsze podróże turystyczne i biznesowe. Jeśli np. duży chiński bank nabywa portugalski bank inwestycyjny mający oddział w Polsce, to sprawia, że ludzie z tej instytucji podróżują między Pekinem, Lizboną i Warszawą. Ten wskaźnik pokazuje obecnie znaczny wzrost. W połowie 2015 r. spadał, co zbiegło się z krachem na giełdzie, ale później się odbijał. Drugim czynnikiem są przychody firm telekomunikacyjnych, co odzwierciedla m.in. ruch w internecie i sieciach komórkowych. Zwracamy również uwagę na pożyczki na zakup aut, gdyż wskaźnik ten obrazuje nastroje konsumentów i to, że kredyt finansuje coraz większą część konsumpcji w Chinach. Patrzymy też na wielkość kapitału pozyskiwanego poza sektorem bankowym, co ilustruje m.in. wielkość środków pochodzących z rynku kapitałowego czy z parabanków. Ten parametr jest obecnie niebezpiecznie rozgrzany i w styczniu oraz w lutym był za wysoko. Finansowanie z rynku akcji i obligacji wzrosło o około 100 proc. w skali rocznej, a pożyczki udzielane przez firmy innym przedsiębiorstwom o około 80 proc. Ostatnim wskaźnikiem, który monitorujemy, są rządowe wydatki na służbę zdrowia, zabezpieczenia społeczne i edukację. Gdy nakłady na te cele rosną, więcej ludzi jest skłonnych przemieszczać się do miast i wziąć udział w budowaniu rozwoju gospodarczego kraju.

I to rzeczywiście dobrze odzwierciedla konsumencko-usługową część gospodarki?

Te wskaźniki razem dobrze korelują z PMI dla sektora usług. Pomaga to wyjaśnić, czemu w 2010 i 2011 r., gdy indeksy dla „starej" gospodarki wypadały słabo, cała gospodarka Chin radziła sobie nie najgorzej. Oba rodzaje wskaźników prezentowały się naprawdę źle pod koniec 2014 r., gdy dały o sobie znać problemy na rynku nieruchomości, a kampania antykorupcyjna uderzyła w konsumpcję. Wtedy jednak Ludowy Bank Chin zaczął luzować politykę pieniężną, co pomogło „nowej" gospodarce.

Jak pęknięcie bańki na rynku akcji wpłynęło na „nową" chińską gospodarkę?

Było dla niej ciosem. Krach uderzył w krótkim terminie w nastroje konsumentów i pogorszył warunki finansowania. Skutki załamania na giełdzie były dużo istotniejsze właśnie z perspektywy zmiany warunków dostępności pieniądza niż sam jego efekt majątkowy. Wszak posiadanie akcji nie jest jeszcze zbyt rozpowszechnione w Chinach. Tylko około 3 proc. populacji było tam wówczas aktywnymi inwestorami giełdowymi. Nie jest więc tak, że wielu ludzi straciło swoje oszczędności emerytalne, ale ci, którzy wydawali więcej, stali się mniej skłonni do wydatków, a innym trudniej było uzyskać finansowanie. Poprawa sytuacji na rynkach akcji w ostatnich miesiącach przełożyła się jednak na nastroje konsumentów i poprawę dostępu do kapitału.

Wygląda więc na to, że najgorszą część kryzysu gospodarczego w Państwie Środka mamy już za sobą. Czy rynek i gospodarkę czeka więc stopniowe odbicie w nadchodzących kwartałach?

Dane przemysłowe wskazują na stopniowe odbicie, ale nasz zespół ekonomistów z Szanghaju wyróżnia trzy duże czynniki ryzyka dla chińskiej gospodarki: bankructwa spółek, inflację oraz ewentualną dalszą dewaluację juana. Widzimy, że liczba upadłości firm w Chinach rośnie i dotyka szczególnie spółek z sektorów mierzących się z nadmiernymi mocami produkcyjnymi, takich jak branża węglowa, stalowa i budowlana. W zeszłym roku dochodziło tam zwykle do jednego znacznego bankructwa miesięcznie. Obecnie do jednego tygodniowo. W II i III kwartale tego roku przypada szczyt spłat obligacji przez chińskie spółki z tych sektorów. To wywołuje napięcie w sektorze finansowym, a jego źródłem są firmy określane jako spółki zombie.

Wspomniała pani o inflacji jako zagrożeniu dla Chin. Na razie jednak wygląda na to, że Chiny eksportują do reszty świata deflację...

W Chinach inflacja producencka (PPI) jest „negatywna" od mniej więcej dwóch lat, co odzwierciedla problemy takich branż, jak węglowa czy stalowa. W ten sposób Państwo Środka eksportowało deflację, a zeszłoroczna dewaluacja juana tylko to pogłębiła. Jednak są też pozytywne sygnały płynące z Chin, np. dane pokazujące, że ceny konsumpcyjne rosną. Widać również odbicie na rynku surowców. Stal zdrożała od tegorocznego dołka o 35 proc., co jest dosyć silną poprawą. Licząc miesiąc do miesiąca, widzimy już wzrost inflacji producenckiej. Ostatni raz doszło do niej w lutym 2013 r. Zatem w II połowie roku może zacząć narastać silniejsza presja inflacyjna w Chinach. Gdy tempo wzrostu cen zbliży się do 3 proc., będzie to oznaczało, że jest mniejsze pole do działania, jeśli chodzi o luzowanie polityki pieniężnej, które przydałoby się, gdyby dały o sobie znać napięcia w sektorze finansowym. Silniejsza inflacja w Chinach będzie oznaczała wzrost cen surowców i tym samym eksport inflacji w świat. Skłaniałoby to amerykański Fed do szybszej podwyżki stóp. W konsekwencji mogłoby to wywołać odpływ kapitału z Chin, co zwiększyłoby ryzyko kolejnej dewaluacji juana.

CV

Miranda Carr pracuje w brytyjskim oddziale Haitong od kwietnia 2015 r. Odpowiada za analizy gospodarcze Chin zarówno jako autorka raportów, jak i koordynatorka badań. Haitong Bank jest pierwszym globalnym uczestnikiem rynków kapitałowych z właścicielem wywodzącym się z Azji. hk

Parkiet PLUS
Obligacje w 2025 r. Plusy i minusy możliwych obniżek stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Zyski zamienione w straty. Co poszło nie tak
Parkiet PLUS
Powyborcze roszady na giełdach
Parkiet PLUS
Prezes Ireneusz Fąfara: To nie koniec radykalnych ruchów w Orlenie
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Unijne regulacje wymuszą istotne zmiany na rynku biopaliw
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?