Choć nie wydaje się, by decyzja japońskich władz monetarnych przesądziła o losach rynków, to jednak inwestorzy będą musieli znaleźć jakieś argumenty, które przemawiałyby przeciw zasadzie zalecającej pozbywanie się akcji w maju.
Wall Street wciąż wysoko
Indeksy na nowojorskim parkiecie ani myślą poddawać się spadkowej korekcie, ale też nie mają siły na kontynuację zwyżki. Dow Jones do czwartku trzymał się nieco powyżej 18 tys. punktów, a S&P 500 usiłował pokonać 2100 pkt.
Zakończone w środę posiedzenie Rezerwy Federalnej dawało bykom szansę na ruch w górę, jednak opublikowane dzień później dane dotyczące dynamiki amerykańskiej gospodarki za I kwartał, w połączeniu z negatywnym wpływem wydarzeń na giełdzie tokijskiej, przeważyły szalę na korzyść niedźwiedzi. Komunikat Fedu nie wniósł wiele nowego, utwierdzając pogląd, że ewentualnej podwyżki stóp procentowych można się spodziewać najwcześniej w drugiej połowie roku. Pierwszy szacunek PKB okazał się słabszy, niż się spodziewano, ale nie sprawdziły się też obawy pesymistów, że gospodarka zdecydowanie wyhamuje. Sięgające 1 proc. czwartkowe spadki indeksów nie wydają się sygnałem rozpoczęcia poważniejszej korekty.
Na inwestorach nie robiły też wielkiego wrażenia gorsze wyniki części spółek. Miejsca na realizację zysków jest jeszcze sporo, a impulsów do gorączkowego pozbywania się akcji na razie nie widać. Najpoważniejszym powodem do niepokoju mogą być jedynie kolejne sukcesy Donalda Trumpa w kampanii wyborczej, ale jest jeszcze chyba zbyt wcześnie, by na nie reagować. Nie można jednak wykluczyć, że maj okaże się dobrym miesiącem do odchudzenia portfeli.