Giełdowe spółki są zwykle mocno skoncentrowane, prawdopodobnie bardziej niż prywatne, na podstawowej działalności i raczej nie angażują się w biznesy poboczne, które miałyby istotny wpływ na ich całościowe wyniki. Jest jednak całkiem spora grupa spółek, które prowadzą dwa lub więcej biznesów, które w mniejszym lub większym (a czasem żadnym) stopniu są z sobą powiązane. Efekty bywają różne.
Od przybytku głowa może rozboleć
Klasycznym przykładem jest Marvipol, który inwestorom może kojarzyć się głównie z biznesem deweloperskim, ale kiedy spółka mieszkań nie sprzedaje, jej przychody napędza segment motoryzacyjny (jest przedstawicielem na Polskę marek Jaguar i Land Rover).
Czy taka struktura ma sens? – Łączenie różnych biznesów w jednej spółce zazwyczaj powoduje obniżenie wyceny w stosunku do porównywalnych, oddzielnych firm. Inwestorzy giełdowi wolą „czyste" biznesy, które dają ekspozycję na konkretną, preferowaną aktualnie branżę. Drugi, dodatkowy segment w spółce postrzegany jest jako obciążenie. Natomiast dla głównego akcjonariusza czy zarządu dywersyfikacja to plus, bo pozwala grupie przetrwać trudniejszy okres jednej części przedsiębiorstwa dzięki zyskom drugiego – uważa Seweryn Masalski, zarządzający w MM Prime TFI.
W rezultacie jednak taka poduszka bezpieczeństwa może obniżać motywację do restrukturyzacji i oszczędności w okresach dekoniunktury. Być może taki jest właśnie powód słabych wyników Redanu, który składa się z dwóch biznesów: modowego i dyskontowego. Obecnie pod względem przychodów oba mają podobny udział w grupie, ale ten pierwszy od lat jest restrukturyzowany, niestety bezskutecznie, i osiąga straty. Może restrukturyzacja byłaby skuteczniejsza, gdyby biznes dyskontowy nie radził sobie tak dobrze i nie poprawiał wyników.
Zdaniem ekspertów sens ma rozwinięcie działalności o segmenty, w których można wygenerować synergie z dotychczasowym. – Dlatego sieć aptek w hurtowni farmaceutycznej może być plusem, choć w przypadku Pelionu ten alians wciąż nie daje oczekiwanych rezultatów – wskazuje Masalski. Rzeczywiście, sieć aptek Pelionu, działająca pod szyldem Dbam o Zdrowie, od paru lat notuje straty, kiedy biznes hurtowy regularnie zarabiał i stanowił główne aktywo dochodowe grupy. Tutaj dochodzi problem współzależności obu segmentów – w zależności od przyjętej strategii może się zdarzać, że wyniki jednego są zaniżone, co zawyża wyniki drugiego (np. gdyby hurt zaopatrywał drogo apteki, wykazywałby wyższą rentowność, zaś detal niższą).