Imigracja to nie tylko problem ludzi biednych. W poszukiwaniu lepszego życia przenoszą się do innych krajów również milionerzy i miliarderzy. Z badań firmy New World Wealth wynika, że w 2016 r. na wyprowadzkę do innego kraju zdecydowała się rekordowa liczba przedstawicieli najbogatszej części ludzkości – aż 82 tys. milionerów i miliarderów. Najwięcej spośród nich, bo aż 12 tys., opuściło Francję. Około 9 tys. bogaczy wyemigrowało z Chin kontynentalnych, 8 tys. wyprowadziło się z Brazylii, a po 6 tys. emigrowało z Turcji oraz Indii. Powody migracji były bardzo różnorodne. Niekiedy była to chęć płacenia niższych podatków, innym razem polityka lub chęć uniknięcia dochodzeń antykorupcyjnych, często było to po prostu pragnienie przeniesienia się do kraju, w którym życie jest przyjemniejsze, zdrowsze i bezpieczniejsze.
Wielka ucieczka
Za kraj, w którym milionerzy szczególnie chętnie chcą emigrować, od dawna uchodzą Chiny. W 2014 r. Barclays przeprowadził ankietę wśród ponad 2 tysięcy posiadaczy dużych majątków (wynoszących co najmniej 1,5 mln USD) z 17 krajów i okazało się, że Chińczycy przodowali wśród myślących o emigracji. 47 proc. ankietowanych potentatów z ChRL mówiło wówczas, że chce wyemigrować w ciągu najbliższych pięciu lat. Podobnej odpowiedzi udzieliło 23 proc. odpytywanych milionerów z Singapuru, 20 proc. z Wielkiej Brytanii, 16 proc. z Hongkongu, 6 proc. z USA i 5 proc. z Indii. Chiny co prawda wciąż dają przedsiębiorcom wielkie możliwości, ale wiąże się to też z wielkim ryzykiem. Wielu bogaczy trafiło w ostatnich latach za kratki w ramach kampanii antykorupcyjnej organizowanej przez chińskie władze. Walki partyjnych frakcji, potęga bezpieki oraz ograniczone możliwości obrony w razie kłopotów z prawem sprawiają, że wielu chińskich milionerów woli przezornie trzymać sporą część swojego majątku za granicą. Od dawna cieszą się wśród nich zainteresowaniem nieruchomości w Hongkongu, Australii, USA, Kanadzie i Europie. Dodatkowym argumentem za przenosinami za granicę bywa chęć zapewnienia dobrej, zachodniej edukacji dzieciom, pragnienie życia w mniej zanieczyszczonym środowisku naturalnym czy też zamiłowanie do zachodniej kultury. Stąd posiadanie obcego paszportu jest dla chińskiego bogacza dużym atutem. Paszport ten nie zapewnia jednak pełnej ochrony. Przekonał się o tym pod koniec stycznia Xiao Jinhua, chiński miliarder z paszportami ChRL, Kanady i Antiguy. Funkcjonariusze bezpieki ChRL wyprowadzili go tuż przed nowym rokiem księżycowym z apartamentu w czterogwiazdkowym hotelu w Hongkongu i przewieźli przez granicę do Chin kontynentalnych, gdzie ślad po nim zaginął.
Nie powinno być zaskoczeniem również to, że emigrują milionerzy z takich gospodarek wschodzących jak Turcja, Indie czy Brazylia. Niepokoić może jednak to, że na liście państw, z których masowo emigrują bogacze, na pierwszym miejscu znalazł się kraj strefy euro – Francja. Wysokie podatki w połączeniu z kryzysem imigracyjnym i zwiększonym zagrożeniem terrorystycznym widocznie sprawiają, że wielu Francuzów narzeka, iż ich kraj zmienił swoje oblicze na gorsze. To, że francuscy milionerzy głosują nogami i przyjmują obce paszporty, można uznać za element trendu narastającego od lat, który jednak ostatnio nabrał intensywności. A wielu spośród francuskich milionerów imigruje do „bezpieczniejszego" Izraela.
W ostatnich latach zauważalne było również to, że coraz więcej Amerykanów zrzekało się paszportów z przyczyn podatkowych lub przyjmowało podwójne obywatelstwo. Np. w 2011 r. nowozelandzki paszport zdobył miliarder Peter Thiel, współtwórca serwisu PayPal. Po wyborczej wygranej Donalda Trumpa wzrosło wśród amerykańskich bogaczy zainteresowanie kupnem nieruchomości w Nowej Zelandii, a wiele celebrytek i celebrytów zapowiadało emigrację do Kanady. Jak na razie jednak nie widać zwiększonej fali imigracji z USA do tych krajów. Nad czym wielu ludzi ubolewa...
Kierunki migracji
Krajem, który najbardziej przyciąga milionerów, jest Australia. Według danych New World Wealth osiedliło się tam w w 2016 r. około 11 tys. zagranicznych imigrantów zaliczanych do tej klasy. Choć Australia bardzo ostro i skutecznie się broni przed napływem biedniejszych imigrantów z krajów Trzeciego Świata, to szeroko otwiera się na bogatych przybyszów. Rząd oferuje program szybkiego przyznawania wiz dla inwestorów, zwany „złotym biletem". Można się na niego załapać, inwestując 5 mln dolarów australijskich, i bardzo szybko dostać pozwolenie na stały pobyt. Od 2012 r. skorzystało z niego, według rządowych statystyk, 1,2 tys. osób, w 90 proc. Chińczyków. Istnieje również program przyznający pozwolenia na stały pobyt biznesmenom, którzy zainwestowali 1 mln dolarów australijskich. Procedura trwa jednak dłużej niż w przypadku „złotego biletu" i jest bardziej restrykcyjna. Australia przyciąga milionerów-imigrantów tym, że jest krajem oferujący zachodni standard praworządności, edukacji, opieki zdrowotnej a przy tym jest położona stosunkowo blisko azjatyckich rynków. Perth leży w tej samej strefie czasowej co Szanghaj. Z podobnych powodów przyciąga bogatych imigrantów również Nowa Zelandia. W zeszłym roku osiedliło się tam 4 tys. milionerów.