Jak przystało na model GT (skrót od gran turismo), łączy on walory sportowe z wygodą potrzebną w podróży. W założeniu konstruktorów tego typu modele były samochodami o wysokich osiągach, ale tworzonymi nie z myślą o rajdowych trasach czy torach wyścigowych, lecz do jazdy na długie dystanse, turystycznie. I rzeczywiście Opel ma dość duże wnętrze, zapewniające dwóm pasażerom niezły komfort, ale zamiast bagażnika oferuje tylko wnękę za siedzeniami. Wyjechać można więc bez walizek, musi wystarczyć karta kredytowa.
Samochód wyróżniają jedyne w swoim rodzaju otwierane reflektory, które po włączeniu nie unoszą się do góry, lecz obracają o 180 stopni w kierunku przeciwnym do wskazówek zegara. Swego czasu krążył w związku z nimi żart, że kierowców Opla GT można rozpoznać po silnie umięśnionym prawym ramieniu, ponieważ światła otwierało się mechanicznie, ciągnąc za dźwignię przy drążku zmiany biegów. Tak naprawdę w tym samochodzie musiały pracować obie ręce, ponieważ nie miał on wspomagania kierownicy.
Przy odrobinie determinacji można się niebawem stać właścicielem ciekawego egzemplarza Opla GT z 1973 roku. Przybył on do Polski ze Stanów Zjednoczonych kilka lat temu. To wóz napędzany 83-konnym silnikiem 1.9 R4, po renowacji blacharsko-lakierniczej, z nowym zawieszeniem oraz hamulcami. Wnętrze jest oryginalne, zostało jedynie wyczyszczone i odświeżone. Cena wywoławcza to jedyne 35 tys. zł, pójdzie zapewne za góra 55 tys., choć licytacje bywają pełne niespodzianek.