Portugalski gwiazdor podczas konferencji prasowej zabrał butelkę coca-coli ze stołu i krzyknął: „Pijcie wodę". Echo jego czynu błyskawicznie przetoczyło się przez światowe media, wpływając na giełdowe notowania spółki. Wartość akcji Coca-Coli spadła z 56,1 do 55,2 dol., co oznaczało ponad 4-mld straty.
Ronaldo giganta nie zrujnował, ani nie zrujnuje. Ten pomeczowy incydent w dłuższej perspektywie będzie jedynie drobną anomalią, bo akcje spółki od kilku lat spadają zimą, żeby wrócić do równowagi latem. Dziś Coca-Cola wciąż przeżywa najlepszy czas od historycznego szczytu z lutego ubiegłego roku (60,13 dol.), który zakończyła pandemia, i wątpliwe, żeby hossę zakończył portugalski gwiazdor.
Sponsorzy pod ochroną
Gest Ronaldo nie był jednak bez znaczenia, bo wywołał falę. Dzień później butelkę piwa ze stołu konferencyjnego zdjął Francuz Paul Pogba. Powodem jego gestu były przekonania religijne – jest gorliwym muzułmaninem – ale na podobne zachowania zdecydował się pierwszy raz w życiu. Niewykluczone, że odważył się dzięki Portugalczykowi.
Byli też tacy, którzy ruszyli w przeciwnym kierunku. Selekcjoner Rosjan Stanisław Czerczesow jeszcze przed spotkaniem z Finami ostentacyjnie wypił butelkę coca-coli podczas konferencji prasowej. Nie mniejsze zainteresowanie wzbudził fakt, że sprawnie otworzył ją kapslem o kapsel, jakby miał w tym fachu niemałe doświadczenie.
Włoch Manuel Locatelli po meczu ze Szwajcarami, w którym strzelił dwa gole, z szerokim uśmiechem dokonał roszady: odsunął na bok butelkę napoju i zastąpił go wodą. Ukrainiec Andrij Jarmołenko śmiał się, że chętnie podpisałby kontrakt sponsorski z Heinekenem albo Coca-Colą, a Szkot John McGinn ubolewał, że kiedy sam stanął przed kamerą, słodkiego napoju akurat na stole zabrakło.