Minęło prawie półtora roku od wybuchu pandemii. Jaka jest kondycja polskiego sektora bankowego? Od strony gospodarczej Polska, głównie ze względu na strukturę gospodarki oraz jedne z najszerszych w Europie programów pomocowych, bardzo dobrze poradziła sobie z pandemią. Znajduje to swoje odzwierciedlenie w jednej z najniższych obecnie w Unii Europejskiej stóp bezrobocia co hamuje realizacje ryzyka kredytowego banków (perspektywiczne koszty ryzyka podwoiły się w trakcie pandemii, jednak ich materializacji ciągle nie widać – poziom kredytów zagrożonych jeszcze nie wzrasta). Nawet jeśli założymy wzrost wskaźnika kredytów zagrożonych (NPL) w najbliższej przyszłości, z powodu m.in. wygaszania tarcz antykryzysowych, to polskie banki są na to odpowiednio przygotowane dzięki wysokim buforom kapitałowym. Wydaje się, że poziom zawiązanych rezerw był odpowiednio wysoki i będzie się powoli normował.
Jest jednak druga strona tego problemu – to obniżona rentowność banków, szczególnie biorąc pod uwagę profil ryzyka prowadzonego biznesu. W tym zakresie dostrzegamy znaczące wyzwania – zyskowność sektora malała już od kilku lat, ale pandemia przyniosła nowe zjawisko dla polskiego rynku bankowego, czyli stopy procentowe bliskie zeru, co dodatkowo mocno uderzyło w zysk. Cały czas wyniki obciąża także spory podatek bankowy, uzależniony nie od przychodów, ale od aktywów. Zyskowność polskiego sektora jest obecnie porównywalna do średniej europejskiej - w 2020 r. była nawet nieco niższa, przy trzykrotnie wyższych kosztach ryzyka i NPL. Duże banki w Polsce narażone są też na wysokie koszty ryzyka prawnego związanego z historycznym portfelem umów kredytów hipotecznych indeksowanych lub denominowanych w walutach obcych. Zasadnicze pytanie więc brzmi, czy przy obniżonej zyskowności w średnim i dłuższym okresie, banki są w stanie podtrzymać odpowiednio wysoki bufor, zabezpieczający je przed ryzykiem i kryzysami w przyszłości.
Skąd podwyższone wskaźniki ryzyka w polskich bankach?
Składa się na to kilka czynników. Banki długo trzymały zagrożone kredyty w swoich portfelach i w przeszłości same zajmowały się restrukturyzacją. Wskaźnik NPL w polskich bankach był przez lata stabilny, między 6.5-10 proc., i choć nie urósł do 15-20 proc. jak w niektórych krajach po kryzysie finansowym, nigdy też wyraźnie nie spadł. Dywersyfikacja portfela w poszukiwaniu zysku spowodowała, że banki udzielają dużo kredytów konsumenckich, z natury bardziej ryzykownych, i udział tych kredytów w stosunku do PKB w Polsce jest jednym z najwyższych w Europie. Poza tym w Polsce siła nabywcza konsumentów jest słabsza, na co składa się niska stopa oszczędności (pomijając rok pandemii, kiedy konsumpcja tymczasowo spadła), porównywalnie niskie dochody per capita w skali kraju i ograniczona wysokość tradycyjnych programów socjalnych, takich jak zasiłek dla bezrobotnych.
W 2020 r. banki zawiązały sporo rezerw na pandemię. Najgorsze już minęło pod tym względem?