Kończąca się we wrześniu lokata najpewniej przyniosła straty – wynika z danych GUS i NBP. Po potrąceniu podatku zysk nie zrekompensował inflacji. – Jeśli ktoś we wrześniu 2022 roku założył przeciętną roczną lokatę, to otrzymywał od banku obietnice naliczenia odsetek w wysokości 6,3 proc. W praktyce oznacza to, że depozyt założony na 10 tys. zł dał prawie 509 złotych odsetek (628 zł minus 19 proc. podatku). Ponad 8-proc. inflacja spowodowała jednak, że za te oszczędności można było kupić tyle co za niewiele ponad 9,7 tys. zł w dniu zakładania lokaty. To wciąż oznacza prawie 3 proc. realnej straty – wyliczył Bartosz Turek, główny analityk HREIT. Jak dodaje, to i tak znacznie lepiej niż w październiku 2022 roku. Kończąca się wtedy przeciętna roczna lokata po uwzględnieniu naliczonych odsetek i inflacji dała 15 proc. realnej straty. – W uproszczeniu po odebraniu pieniędzy z lokaty założonej na 10 tysięcy złotych mogliśmy za nasze oszczędności kupić po roku tyle co za niecałe 8,5 tys. zł w dniu zakładania lokaty. Był to najgorszy wynik od grudnia 1996 roku, a więc od kiedy mamy dostępne dane potrzebne do przygotowania stosownych wyliczeń – podkreśla analityk.
7 proc. odchodzi w przeszłość
Sytuacja, w której przeciętne roczne lokaty nie są w stanie uchronić naszych oszczędności przed utratą siły nabywczej, trwa już od lat. Wszystko zaczęło się na przełomie lat 2015–2016 i nie chce się skończyć. Z szacunków HREIT wynika, że w tym okresie ktoś, kto konsekwentnie zanosiłby do banku swoje oszczędności i zakładał przeciętny roczny depozyt, straciłby dotychczas łącznie prawie jedną czwartą siły nabywczej posiadanych oszczędności. Teraz spadająca inflacja daje szanse na to, że realne straty na lokatach nie będą już aż tak duże. Podczas gdy jeszcze w lutym br. roczny wskaźnik CPI wynosił 18,4 proc., tak wstępne dane za wrzesień pokazują wzrost cen dóbr i usług o 8,2 proc. względem analogicznego okresu rok wcześniej. Wciąż w bankach dostępne są nawet promocyjne depozyty z oprocentowaniem na poziomie przekraczającym 7 proc. – Problem w tym, że po kolejnych obniżkach stóp procentowych przez RPP propozycje takie najpewniej niebawem znikną z bankowych zestawień. W efekcie nawet jeśli dziś uda nam się założyć trzymiesięczny depozyt, który ma szanse uchronić nasze oszczędności przed inflacją, to za kilka miesięcy takich ofert najpewniej już nie będzie – ostrzega Bartosz Turek. Rzeczywiście, ta chwila jest bliska. Obecnie w większych bankach komercyjnych jedyną ofertę lokaty z oprocentowaniem przekraczającym 7 proc. ma Nest Bank – jego sześciomiesięczna Nest Lokata Witaj daje 7,1 proc. w skali roku (minus podatek oczywiście). To oczywiście promocja skierowana do klientów otwierających konto, warunkiem jest również zapewnienie na nie wpływów. Jedyna na rynku lokata z odsetkami z minionej epoki to propozycja Banku Nowego – banku uniwersalnego z siedzibą w Poznaniu, powstałego w ramach procesu przymusowej restrukturyzacji Podkarpackiego Banku Spółdzielczego w Sanoku, przeprowadzonej przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny w latach 2020–2021. To 8,6 proc. na miesięcznej lokacie.
Również wśród ofert kont oszczędnościowych znajdzie się propozycja 8-procentowa. Rachunek Oszczędnościowy Start w Raiffeisen Digital Banku daje nominalnie wspomniane 8 proc. dla kwot do 200 tys. zł do 30 grudnia. To suma oprocentowania standardowego (2,9 proc.) oraz promocyjnego (5,1 proc.). Ale Raiffeisen jest bankiem austriackim, zatem i opodatkowanie będzie takie, jakie obowiązuje w tym kraju – a jest to 25 proc. Zatem naliczane na koniec każdego miesiąca kalendarzowego oprocentowanie wyniesie realnie 7,41 proc. – i tak więcej niż w jakimkolwiek polskim banku.