Szampańskie nastroje w styczniu zostały schłodzone w lutym na fali obaw o siłę trendu dezinflacji w kolejnych miesiącach. Czy słusznie? Mamy co do tego pewne wątpliwości, które poruszaliśmy już w poprzednich komentarzach. Tym razem nie rozwodząc się nad tym, czy cykl podwyżek w USA zakończy się w maju, czy też w czerwcu, postanowiliśmy przyjrzeć się kilku ciekawym statystykom.

W styczniu indeks S&P 500 osiągnął stopę zwrotu znacznie przekraczającą 5 proc. W powojennej historii tak dobry początek roku zdarzał się zaledwie 15 razy. Idąc dalej, sprawdziliśmy, jak zachowywał się indeks S&P 500 w pozostałej części roku w przypadku tak dobrego startu w styczniu.

Okazuje się, że w 80 proc. przypadków stopa zwrotu liczona od lutego do grudnia była dodatnia i wynosiła średnio 19 proc. Wśród trzech pozostałych lat, w trakcie których amerykański indeks od lutego do grudnia wygenerował ujemną stopę zwrotu, znalazły się tylko lata 1946, 1987 oraz dobrze znany nam 2018. Warto jednak zwrócić uwagę, że w trudnym otoczeniu 2018 r. amerykański rynek akcji „złamał” się dopiero w końcówce, będąc przez drugi i trzeci kwartał w wyjątkowo dobrej formie na tle otoczenia w postaci innych rynków na całym świecie.

W kontekście tego roku bardzo ważnym momentem będzie zakończenie cyklu podwyżek w USA. Dlatego też w ramach kolejnej statystyki postanowiliśmy sprawdzić, jak zachowywał się przeciętnie indeks S&P 500 w obliczu czterech ostatnich cykli podwyżek pół roku przed oraz 12 miesięcy po ich zakończeniu. Schyłkowa faza cyklu podwyżek charakteryzowała się wyraźnie wyższym poziomem zmienności na rynkach, co pokrywa się z charakterystyką obecnego otoczenia. Jednak co bardziej istotne, od momentu zakończenia cyklu podwyżek, w najbliższym roku indeks S&P 500 generował przeciętnie stopę zwrotu na poziomie ok. 15 proc. Warto przy tym zaznaczyć, że nie w każdym scenariuszu amerykański indeks osiągał dodatnią stopę zwrotu – wyjątkiem był cykl zakończony wiosną 2000 r., w przypadku którego „paliwa” do wzrostów wystarczyło zaledwie na dwa miesiące.

Oczywiście, historyczne prawidłowości i statystyki nie gwarantują, że scenariusze muszą powielać się w przyszłości. Warto jednak mieć statystykę po swojej stronie – w końcu podejmowanie decyzji inwestycyjnych opiera się głównie na szacowaniu prawdopodobieństwa różnych scenariuszy i budowaniu w ich oparciu optymalnej struktury portfela.