Porządek świata w ujęciu geopolitycznym jest podważany, ponieważ Chiny rywalizują z USA o rolę globalnego hegemona. Warto dodać, że chińskie przysłowie mówi, iż tak jak nie ma dwóch słońc, tak nie może być dwóch cesarzy. Między innymi dlatego też Rosja zaatakowała Ukrainę, czując szansę na zmianę geopolitycznego układu sił. Warto jednak dodać, iż wypowiedzenie wojny handlowej Chinom przez prezydenta Trumpa spowodowało wejście rywalizacji na wyższy poziom i właśnie wojna w Ukrainie jest postrzegana przez część uczestników rynku jako wojna zastępcza i sprawdzenie statusu USA jako globalnego hegemona i gwaranta bezpieczeństwa w Europie czy Azji. Przecież gdyby USA pozostawiły bez wsparcia Ukrainę, to Tajwan poważnie zastanowiłby się nad wartością ich gwarancji bezpieczeństwa.
Warto dodać, że kluczowym aspektem w rywalizacji mogą być surowce i zachowanie Arabii Saudyjskiej oraz Iranu. Dla przypomnienia dodam, że o sile dolara świadczy fakt, że jest walutą rezerwową świata i właśnie w nim są rozliczane transakcje na surowcach, w tym miedzi, gazie czy ropie naftowej, stąd też nazwa petrodolar. Porozumienie Arabii Saudyjskiej z USA i skokowe zwiększenie eksportu ropy naftowej doprowadziło do bankructwa Rosji pod koniec lat 90. XX w. i teoretycznie możliwa by była powtórka z historii. Jednakże warto dodać, że Chiny prowadzą rozmowy z producentami ropy naftowej w celu przejścia na rozliczenie w juanie czy cyfrowym juanie, co byłoby epokową zmianą w ujęciu globalnych przepływów walutowych. Znaczenie rozmów jest tym większe, im większy jest wpływ sankcji na Rosję w wyniku wyłączenia części rosyjskich banków z systemu SWIFT i braku możliwości płacenia kartami Visa czy Mastercard, co obrazuje zależność od zachodnich systemów rozliczeniowych. Wyskok notowań ropy naftowej oraz wyskok inflacji przypomina szok naftowy z lat 70. XX w. i rewolucję w postaci złamania parytetu złota z USD.
Czy jesteśmy w przededniu epokowych zmian? Czas pokaże, choć widoczne jest zmierzanie USA i Chin do pułapki Tukidydesa, czyli możliwą wojnę Stanów Zjednoczonych z Państwem Środka. Nie przesądzając o możliwej konfrontacji, warto wrócić do bardziej krótkoterminowych kwestii. W najbliższą niedzielę odbędzie się I tura wyborów prezydenckich we Francji, natomiast za dwa tygodnie II tura wyborów i murowanym faworytem do zwycięstwa wydaje się Macron, choć szanse Le Pen rosną. Wyniki wyborów mogą mieć istotny wpływ na układ sił w Europie i stanowisko UE wobec Rosji, a to jest kluczowe dla inflacji i rentowności polskich obligacji dziesięcioletnich, które zbliżają się do 6,0 proc. i „zjadają" trzy- lub nawet pięcioletnie stopy zwrotu. Zysk bez ryzyka – świat się zmienia. Z perspektywy technicznej nie można wykluczyć nawet podejścia pod 7,2 proc., co jeszcze kwartał temu wydawało się fantasmagorią. Czy jesteśmy w trakcie epokowych zmian? Po czasie będzie można łatwo ocenić, teraz warto być przygotowanym.