Jeżeli uczestnicy rynku liczyli na zaskoczenie, Rezerwa Federalna zaskoczyła, tylko zamiast pozytywnego zaskoczenia było negatywne, ponieważ – używając slangu makroekonomistów – trudno było sobie wyobrazić bardziej jastrzębiego szefa Fed. Jeremy Powell powiedział, że od marca będą zaczynać podwyżki stóp i będą kontynuować na każdym kolejnym posiedzeniu. Wyłączając emocje, uważam, że stało się to, co miało się stać, czyli w obliczu wysokiej inflacji w Stanach Zjednoczonych, a przede wszystkim w środowisku bardzo mocnego rynku pracy (spadająca stopa bezrobocia czy malejąca liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych, ale też i rosnąca liczba wakatów czy dynamiczny wzrost stawki godzinowej) jest optymalnym otoczeniem do podnoszenia kosztu pieniądza. Nieco przekornie napiszę nawet, że na szczęście Fed w końcu ogłosił normalizację polityki monetarnej, co zdaje się być uwzględnione w cenach, do czego przekonuje mnie analogia do 2018 r. Na początku 2018 r. S&P 500 spadł blisko 10 proc. w obawie o normalizację polityki Fed, aby w kolejnych miesiącach wejść na nowe maksima. Dopiero zasygnalizowanie trzech podwyżek w 2019 r. spowodowało listopadowo-grudniowe tąpnięcie o blisko 20 proc., czyli umowną granicę bessy. Warto dodać, iż aktualnie S&P 500 spada blisko 10 proc. od historycznego maksimum. Aby jednak bardziej zobrazować sytuację, warto podnieść kwestię cofnięcia Nasdaq o blisko 20 proc. od zeszłorocznego szczytu, co ma większe znaczenie w segmencie spółek wzrostowych.

Skoro rozpoczęcie cyklu podwyżek w USA jest w cenie, to warto też rozważyć, kiedy ono przełoży się za wyniki spółek, i zakładam, iż jeżeli pierwsza podwyżka nastąpi w marcu br., to wyniki za II kwartał br. będą stopniowo obrazować rosnące koszty finansowe z historycznie niskiego poziomu. Reasumując, realny wpływ na wyniki finansowe nastąpi w II lub III kwartale, czyli inwestorzy w USA zobaczą rosnącą presję finansową od lipca do listopada 2022 r., dlatego też numeryczne argumenty fundamentalne mogą być przesłanką za większą przeceną w USA pod koniec br. Natomiast wyniki za IV kwartał br. czy I kwartał 2022 będą co do zasady studziły niedźwiedzie zapędy, choć rozczarowywać mogą wyniki beneficjentów Covid-19, czego przykładem były szacunki wyników Mercator Medical czy wyniki Top Glove.

Oczywiście szanse na odreagowanie dotyczą sytuacji, gdy działania Rosji nie wykroczą poza definicję twardych hybrydowych negocjacji i nie zbliżą się do definicji konwencjonalnego konfliktu zbrojnego. Czas relatywnie łatwych zysków minął i weszliśmy w okres podwyższonej zmienności.