Po dłuższej przerwie, w trakcie której polityczny sztorm wywołany wyborami prezydenckimi w Polsce mocno kołysał giełdową łodzią, spychając ją na niebezpieczne wody, w poniedziałek sytuacja się uspokoiła. Wrócił „stary dobry WIG20”. W poniedziałek warszawski parkiet ponownie pozytywnie wyróżniał się na tle innych giełd europejskich, a WIG20 był najsilniejszym indeksem w regionie. Dodatkowo umacniający się złoty wspierał nadzieje na powrót warszawskiej giełdy na utarte tory hossy, która trwa do jesieni 2022 r.

Czy poniedziałkowa sesja to zapowiedź trwałej poprawy nastrojów na GPW? A może raczej klasyczna cisza przed burzą? Jeśli nadal postrzegać sytuację na giełdzie przez pryzmat polityki i ujawnionego w ostatnim czasie ryzyka politycznego, to z odpowiedzią warto poczekać do środy – dnia głosowania nad wotum zaufania dla rządu Donalda Tuska. Owszem, w długim terminie o losach hossy na GPW zdecydują przede wszystkim kondycja polskiej gospodarki i trendy globalne, jednak w krótkim okresie polityczne zawirowania – a takim byłby ewentualny upadek rządu lub przedterminowe wybory – mogą wywołać głębszą korektę. Sądząc po ostatnim zachowaniu indeksów, inwestorzy wprawdzie dostrzegają ryzyko polityczne, ale raczej nie zakładają realizacji któregoś z tych scenariuszy. Gdyby było inaczej, WIG20 z pewnością znajdowałyby się niżej. Raczej bliżej 2550 pkt niż obecnych 2700 pkt.

Znacznie większym zagrożeniem dla GPW w krótkim terminie wydają się być obecnie rynki zagraniczne – a konkretnie ryzyko rozpoczęcia korekty na głównych światowych parkietach. Na giełdach w Nowym Jorku, Frankfurcie, Londynie i Paryżu, po świetnej drugiej połowie kwietnia oraz pierwszej połowie maja, dynamika wzrostów wyraźnie wyhamowała. Może to zapowiadać zbliżające się przesilenie, zwłaszcza że już za mniej więcej dwa tygodnie mogą powrócić obawy o cła nałożone w kwietniu przez Trumpa, których obowiązywanie zostało przecież zawieszone tylko na trzy miesiące. Jeżeli temat ceł wróci, to będzie to doskonały pretekst do korekty – i to na wszystkich giełdach, w tym również w Warszawie. Paradoksalnie najlepiej przyszłość rodzimego rynku akcji prezentuje się wtedy, gdy spojrzymy na nią przez pryzmat analizy technicznej indeksu WIG20. Od półtora miesiąca indeks pozostaje w konsolidacji, którą umownie można wyznaczyć w przedziale 2700–2900 pkt. W tym czasie sytuacja techniczna na wykresie systematycznie się pogarszała, co sugerowało wybicie dołem i głębszą korektę. Ale jednocześnie – i to jest dobra wiadomość – od początku maja WIG20 aż pięciokrotnie – w tym trzykrotnie w ubiegłym tygodniu – udanie bronił się przed trwałym spadkiem poniżej poziomu 2700 pkt. A to wzmacnia atakowane wsparcie. Stąd teraz z każdym kolejnym dniem ryzyko jego trwałego przebicia będzie malało, a rosło będzie prawdopodobieństwo ruchu w kierunku górnego ograniczenia konsolidacji. W dłuższym okresie trwająca konsolidacja, nawet jeżeli finalnie WIG20 wyszedłby z niej dołem, cofając się następnie w okolice 2550 pkt, jest tylko korektą w długoterminowym trendzie wzrostowym.