Dane ze strefy euro były w zasadzie zgodne z przewidywaniami, z kolei PCE Core wzrósł w czerwcu o 0,2 proc. m/m, a dynamika wydatków wyniosła 0,4 proc. m/m (spodziewano się 0,3 proc. m/m). Popyt wyraźniej „wybudził” się jednak dopiero o godz. 16:00 za sprawą 3,6 proc. m/m dynamiki podpisanych umów przedwstępnych na sprzedaż domów w czerwcu (oczekiwano 0,6 proc. m/m). W efekcie o godz. 16:04 za euro płacono 1,4415 USD. Nie można więc wykluczyć, że wieczorem zobaczymy test wczorajszego maksimum na 1,4445 USD. Jego naruszenie otworzy drogę do testowania oporów na 1,46-1,47. Za pozytywnym scenariuszem przemawia fakt, iż reakcja EUR/USD na dzisiejszą korektę spadkową na europejskich giełdach była dość ograniczona – notowania tylko na chwilę spadły poniżej 1,4375, ustanawiając minimum na 1,4368. Nie można wykluczyć, iż we wzrostach EUR/USD może pomóc oczekiwanie na jutrzejszy odczyt indeksu ISM dla usług, jeżeli okazałby się równie dobry, jak wczorajszy liczony dla przemysłu.
Na rynku złotego nie działo się wiele, w zasadzie wiernie kopiowaliśmy zależności z rynków światowych. Korekta wartości naszej waluty zdołała doprowadzić do wzrostu EUR/PLN w okolice 4,1330, a USD/PLN do 2,8760 i CHF/PLN do 2,7020. Kiedy jednak po godz. 14:30 sytuacja zaczęła się stopniowo poprawiać, cały ten wzrost został wymazany. O godz. 16:10 euro było warte 4,10 zł, dolar 2,8450 zł, a frank 2,6840 zł. Co ciekawe inwestorzy pozostają dość wstrzemięźliwi, jeżeli chodzi o potencjalne ryzyko płynące ze strony możliwego zamieszania na Litwie – dzisiaj sytuacji w krajach bałtyckich sporo pisał „Financial Times”, przestrzegając przed poważnymi konsekwencjami z dewaluacją tamtejszych walut w końcu roku włącznie.
Sporządził: Marek Rogalski – analityk DM BOŚ S.A.