W czwartek polskiej walucie pomagała stabilizacja nastrojów na rynkach globalnych. Notowania na amerykańskiej giełdzie odbiły jeszcze pod koniec środowej sesji, sugerując, iż kłopoty krajów południowoeuropejskich nie będą miały istotnego przełożenia na notowania. Odbicie było kontynuowane w czwartek, mimo iż tygodniowe dane o nowych bezrobotnych okazały się słabsze od oczekiwań (wzrost o 17 tys. do 474 tys.). Ważnym czynnikiem dla notowań złotego było wyhamowanie spadków na parze EURUSD. Notowania zatrzymały się w okolicach poziomu 1,47-1,4750.
Złoty tracił tylko na otwarciu, reagując na słabą sesję azjatycką, gdzie indeksy giełdowe zniżkowały pomimo dobrych danych z australijskiego rynku pracy (wzrost zatrudnienia o 31,2 tys.). Wtedy to notowania par EURPLN i USDPLN ustaliły dzienne maksima na poziomie odpowiednio 4,1595 i 3,8297. W dalszej części dnia polska waluta odrabiała straty. Inwestorzy po pierwszej reakcji mogli uznać, iż kłopoty państw z południa Europy nie dotyczą bezpośrednio Polski, gdzie problemy fiskalne są mniejsze. Pod koniec notowań w Warszawie euro kosztowało 4,1335 złotego, dolar 2,8020 złotego, zaś frank 2,7350 złotego.
W dniu jutrzejszym rynek będzie czekał przede wszystkim na raport o sprzedaży detalicznej z USA, który zostanie opublikowany o godzinie 14.30. Dane o nastrojach amerykańskich konsumentów (15.55) oraz polskie dane o bilansie płatniczym (godzina 14.00) nie powinny mieć większego wpływu na notowania.
Przemysław Kwiecień
Główny Ekonomista