Osłabienie złotego, podobnie jak i innych walut regionu, to w dalszym ciągu reakcja na wzrost niepewności na rynkach finansowych, i co za tym idzie wzrost awersji do ryzyka oraz na dalszy spadek euro w relacji do dolara.
Obserwowany od dwóch dni wzrost notowań USD/PLN i EUR/PLN niesie konsekwencje techniczne na wykresach obu par. Przede wszystkim w odniesieniu do pierwszej z nich. Dolar ma obecnie otwartą drogę do 2,94-2,95 zł. Nie można również wykluczać ataku na poziom 3 zł w następnych tygodniach, jeżeli dojdzie do załamania nastrojów na rynkach finansowych. Jednocześnie wyraźnie maleją szanse na szybkie pokonanie psychologicznego poziomu 4 zł przez euro, co jeszcze na początku tygodnia wydawało się prawdopodobnym scenariuszem.
W czwartek złoty będzie pozostawał pod głównym wpływem sytuacji na rynkach międzynarodowych, którą to będzie kształtować publikacja raportu kwartalnego przez Goldman Sachs oraz popołudniowe dane ze Stanów Zjednoczonych (nowi bezrobotni, indeks Fed z Filadelfii, indeks wskaźników wyprzedzających).
Potencjalny wpływ na notowania mogą też mieć, licznie dziś publikowane dane makroekonomiczne z Polski. Inwestorzy poznają protokół z ostatniego posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej oraz grudniowe dane o inflacji bazowej, cenach producentów i produkcji przemysłowej. Na uwagę zasługuje zwłaszcza ten ostatni raport. Oczekuje się, że produkcja w ostatnim miesiącu wzrosła o 11 proc. w skali roku, po tym jak w listopadzie wzrost ten sięgnął 9,8 proc. Będą to więc kolejne dane ukazujące polską gospodarkę w korzystnym świetle. Jednak zostaną one zauważone tylko wówczas, gdy proces deprecjacji złotego zostanie zatrzymany. W inne sytuacji dobre dane zostaną zignorowane, a gorsze od prognoz mogą nawet dodatkowo złotego osłabić.
Marcin R. Kiepas