U źródeł obserwowanej przed południem poprawa nastrojów na rynkach finansowych, przekładającej się na wzrosty europejskich indeksów, wzrost cen surowców, umocnienie euro w relacji do dolara, a w konsekwencji również i złotego, leżą z jednej strony plotki o rychłej pomocy dla Grecji ze strony instytucji europejskich. Z drugiej zaś oczekiwania na wzrosty na Wall Street, po tym jak wczoraj amerykańskie indeksy spadły. W umiarkowanym stopniu sentyment do polskie waluty może też poprawiać, pozytywna opinia regionalnego przedstawiciela Międzynarodowego Funduszu Walutowego nt. planu konsolidacji finansów publicznych.

Złoty do końca dnia będzie pozostawała pod wpływem czynników globalnych. Przy braku zaplanowanych dziś istotnych publikacji makroekonomicznych, wymienione wyżej czynniki będą mieć wpływ rozstrzygający. Przy czym tylko sprawa Grecji może sprowokować większe emocje. Gdyby pojawiły się wiarygodnie sygnały pomocy ze strony Unii Europejskiej, to będzie to impuls do zdecydowanego pogłębienia wzrostów na giełdach oraz silnego umocnienia wspólnej waluty, a w ślad za tym do silnego spadku USD/PLN i EUR/PLN. Problem w tym, że póki co nie jest w ogóle przesądzone, że Grecja i inne słabe gospodarki Strefy Euro, otrzymają jakąkolwiek pomoc w przezwyciężeniu swoich problemów fiskalnych. Jest natomiast pewne, że konieczne reformy w tych krajach spotkają się z dużym oporem społecznym. Dlatego w pesymistycznym scenariuszu może nawet dojść do kryzysu politycznego, który dodatkowo zwiększy niepewność na rynkach finansowych.

Dzisiejsze spadki USD/PLN nie wpływają na zmianę układu sił na wykresach tej pary. Obserwowane cofnięcie jest tylko i wyłącznie ruchem powrotnym do linii szyi, budowanej od pół roku, formacji odwróconej głowy z ramionami. Dlatego w perspektywie najbliższych tygodni wzrost do 3,10-3,15 zł jest bardziej prawdopodobny niż powrót w okolice 2,80 zł.

Teoretycznie nieco większe jest prawdopodobieństwo spadków EUR/PLN. Para ta wciąż pozostaje poniżej oporu, jaki w okolicy 4,11 zł tworzy linia łącząca szczyty z czerwca, listopada i grudnia 2009 roku. Tyle tylko, że to jedyny taki sygnał. Inne, jak chociażby nieudany atak na poziom 4 zł, wskazują na zupełnie odwrotny kierunek ruchu. Aczkolwiek nie są to sygnały tak jednoznaczne jak w przypadku USD/PLN. Nie zmienia to jednak faktu, że wzrosty w kierunku grudniowego szczytu (4,2141 zł), będącego pierwszym liczącym się oporem, wydają się nieco bardziej prawdopodobne niż szybki powrót do zeszłotygodniowego minimum (3,9530 zł).

Patrząc na notowania USD/PLN i EUR/PLN przez pryzmat nieco dłuższego horyzontu czasowego, ewentualne wzrosty będą tylko wzrostową korektą, po zakończeniu której pary te wrócą do trendu spadkowego.