Wcześniej kurs naszej waluty zbliżał się już nawet do 4,25 zł za euro. Był najniżej od pół roku. Obniżka notowań złotego towarzyszyła spadkom na giełdzie. WIG20 tracił rano 1,9 proc. O 13.00 skala spadku zmniejszyła się do 1,3 proc.
Analitycy wskazują, że jeśli kryzys zadłużenia w strefie euro będzie się pogłębiał, to rynki naszego regionu nadal będą dotknięte negatywnymi konsekwencjami w postaci wycofywania się inwestorów zagranicznych. Część specjalistów spadki na warszawskiej giełdzie i deprecjację złotego w ostatnich dniach tłumaczyła tym, że zachodni gracze zamykali pozycje na najbardziej płynnych rynkach. W naszym regionie takim rynkiem jest Polska.
- Uważam, że wahania złotego są niekorzystne, ale można powiedzieć, że nie jest to trend długotrwały. Wszystkim organom odpowiedzialnym za politykę pieniężną zależy na stabilności złotego i z pewnością w tym kierunku będzie prowadzona polityka pieniężna" - powiedziała dziś Reuterowi Elżbieta Chojna-Duch, członek Rady Polityki Pieniężnej.
Zdaniem ekonomistów, w dłuższym terminie złoty nadal będzie się umacniał.
„Nadal uważamy, że słabość forinta i złotego bardziej odzwierciedla reakcję rynku na napływ negatywnych informacji niż przewidywania podstaw makroekonomicznych w tych krajach - napisali analitycy banku inwestycyjnego Goldman Sachs. - Podtrzymujemy nasze przewidywania w średnim terminie i spodziewamy się dalszej poprawy sytuacji w regionie. W związku z tym nadal widzimy znaczny potencjał dla silnego umocnienia walut, w szczególności wobec strefy euro”.