Tym samym, w ostatnich kilkudziesięciu godzin handlu na eurodolarze zainicjowany został kolejny impuls wzrostowy, który zaprowadził kurs pary walutowej w obszar ubiegłotygodniowych maksimów(1,3270-1,3300). To wszystko dzieje się w atmosferze pojawiających się plotek rynkowych, w których główne role odgrywa Fed oraz EBC. W pierwszym przypadku spekuluje się o możliwych krokach Fedu mające na celu ograniczenie skupu aktywów w ramach QE. Taki scenariusz wydaje się jednak mocno „naciągany", bowiem obecny stan gospodarki nie jest na tyle zadowalający, aby można było swobodnie myśleć o takim scenariuszu. Fed biorąc pod uwagę wrażliwość rynku oraz mając świadomość, że ożywienie w obecnym kwartale nie jest, aż tak silne, na pierwszy krok w kierunku wygaszania QE, może zdecydować się, co najwyżej w końcówce roku. Dlatego najbliższe posiedzenie FOMC zaplanowane na 18-19 czerwca nie wniesie prawdopodobnie nic nowego ws. realizowanego programu wsparcia, a rynkowe spekulacje na ten temat należy zignorować. W rezultacie największą uwagę inwestorów powinny skupiać wskaźniki makroekonomiczne. Publikowane w tym tygodniu raporty z USA dotyczą m.in. sprzedaży detalicznej, produkcji przemysłowej, indeksu Uniwersytetu Michigan. Opublikowane dane będą bardzo dokładnie analizowane, dlatego im odczyty będą mocniejsze, tym Wall Street będzie słabsza, natomiast dolar mocniejszy. Zatem rynek będzie „tańczył" tak, jak zagra Fed.
Tymczasem polski złoty, pozostaje pod wpływem zmian, jakie zaszły na krajowym rynku. Piątkowa interwencja NBP, który sprzedawał obce waluty, przyczyniła się jednocześnie do umocnienia złotówki. Taka relacja zachowała się również w poniedziałek, ale warto mieć na uwadze fakt, że rynek ignorował wielokrotnie podobne działania NBP i jeszcze bardziej testował bank. W mojej ocenie, perspektywy dla złotego powinny pozostać dobre. Historycznie ujmując ostatnie 10 lat, czerwiec sprzyjał naszej walucie, dlatego drugi kwartał powinniśmy zakończyć z kursem EUR/PLN poniżej 4,20. Ingerencja banku centralnego w kształtowanie się kursu walutowego jest wynikiem gry spekulantów, którzy zdaniem prezesa NBP M. Belki, celowo osłabiali naszą walutę.
EUR/USD Na rynku eurodolara strona popytowa wygenerowała falę wzrostu, która zaprowadziła notowania pary walutowej w rejon 1,33. Ten poziom jest już trzykrotnie testowany przez byki i za każdym razem generuje na rynku falę korekty spadkowej. W związku z tym, jest to z pewnością dodatkowy czynnik ryzyka(poza długim trendem wzrostowym). Niemniej, popyt w dalszym ciągu powinien mieć przewagę na rynku, co powinno przełożyć się na dalszą aprecjację notowań do okolic 1,3340-1,3360.
GBP/USD Ograniczony potencjał wzrostu występuje również na rynku GBP/USD. W przypadku, kurs pary walutowej zbliżył się do psychologicznego opor na wysokości 1,5600-1,5625. Przełamanie tej bariery podażowej będzie niezwykle trudne, dlatego zajmowanie długich pozycji nie jest zalecane. Bardziej prawdopodobne jest wystąpienie korekty spadkowej, która może ściągnąć notowania pary w rejon 1,5480-1,5520. USD/CHF Na pojawienie się nowych minimów należy być przygotowanym na rynku USD/CHF, ponieważ w dalszym ciągu mamy do czynienia z trendem spadkowym. Linia trendu powinna wskazywać rozwój sytuacji, a ż do momentu, kiedy zostanie przełamana. Póki, co znajdujemy się w kanale spadkowym, dlatego test zeszłotygodniowych minimów jest realnym scenariuszem. Oznaczać to może test 0,9245-0,9280.
USD/PLN Osłabienie złotówki może mieć miejsce w przypadku pary USD/PLN. Wprawdzie, po interwencji NBP, linia trenu wzrostowego na wykresie intraday została przełamana, ale nie uwzględniałbym tego argumentu na poważnie. Moim zdaniem, na rynku znów pojawi się grono inwestorów zakładających kolejną obniżkę stóp procentowych, co implikowałoby za sobą kolejną falę wzrostu do 3,24.