Narodowy Bank Szwajcarii podał w komunikacie, iż zwiększa płynność o kolejne 80 mld CHF (do 200 mld CHF) i nadal będzie wykorzystywać swapy walutowe – to na razie jedyne narzędzia do walki ze zbyt mocnym frankiem i wciąż takie same (to już trzeci komunikat SNB w ciągu ostatnich tygodni).
Wprawdzie SNB zapewnił, iż podejmie dalsze działania w razie potrzeby, ale dla rynków to sygnał, iż SNB nie jest tak silny, jak można było się tego obawiać. Jeszcze dzisiaj o poranku frank tracił względem większości walut – na parze EUR/CHF udało się ustanowić nowy lokalny szczyt na 1,1548. Inwestorzy rzeczywiście zdawali się wierzyć w spekulacje dotyczące możliwego czasowego węża walutowego – plotkowano tutaj o bandzie 1,10-1,20 z jej środkiem właśnie w okolicach 1,15. Nikt nie zadał sobie pytania, czy taka operacja byłaby dla SNB rzeczywiście opłacalna i w ogóle wykonalna z politycznego punktu widzenia – konieczne mogłyby stać się zmiany w szwajcarskiej konstytucji. Wydaje się, zatem, że skoro nie wąż walutowy to może ujemne stopy procentowe, bo opodatkowanie zagranicznego kapitału wydaje się mniej prawdopodobne. W każdym razie, jeżeli SNB rzeczywiście nadal pozostanie konserwatywny w swoich działaniach, to już za kilka dni inwestorzy powiedzą znów sprawdzam i EUR/CHF będzie próbował łamać barierę 1,10. Wprawdzie dzisiaj najpewniej poznamy też oświadczenia szwajcarskiego rządu, ale jak spekuluje prasa (Tages Anzeiger) mogą one dotyczyć pakietu wsparcia dla szwajcarskich firm (w wysokości 1,5 mld CHF).
Zwłaszcza, że wczorajszy szczyt Merkel-Sarkozy nie zachwycił. Sprawdziły się obawy, iż ten tandem zaczyna się już „politycznie wypalać". Politycy odrzucili możliwość dokapitalizowania Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej, czy emisji euro obligacji. W zamian dostaliśmy bardziej realną propozycję powołania gospodarczego rządu strefy euro, ale bardziej wizerunkową, gdyż bez ministra finansów (postulował to nie tak dawno szef Europejskiego Banku Centralnego), kuriozalną propozycję opodatkowania transakcji finansowych w strefie euro i wręcz symboliczną propozycję wprowadzenia tzw. kotwicy budżetowej do konstytucji wszystkich krajów Eurolandu (o kilka lat za późno). Stąd też rynki finansowe chłodno przyjęły wyniki szczytu. Wczoraj wieczorem euro jednak zbytnio nie potaniało, co było wynikiem względnie dobrego zachowania się amerykańskiej giełdy (wsparły ją lepsze dane o produkcji przemysłowej).
Dzisiaj warto będzie się skupić na informacjach z Wielkiej Brytanii, zwłaszcza zapiskach z ostatniego posiedzenia Banku Anglii (godz. 10:30), inflacji HICP z Eurolandu (godz. 11:00), a także inflacji PPI z USA (godz. 14:30) – o ich wpływie na rynek piszę w subiektywnym kalendarzu. Dzisiaj też według wcześniejszych informacji francuski resort finansów miał zaproponować pakiet dodatkowych oszczędności zmierzających do redukcji nadmiernego zadłużenia i deficytu.
EUR/PLN: Złoty zaczyna się stabilizować, chociaż dopóki nie zejdziemy poniżej kluczowych 4,12, to nadal będzie duże ryzyko kolejnej fali osłabienia. Strefę wsparcia można ulokować na 4,12-4,13, a opór na 4,16. Jego przełamanie otworzy drogę do 4,18.