Duży optymizm widoczny był na Wall Street, która zakończyła handel sporymi wzrostami indeksów – to też przełożyło się na waluty – nieco osłabił się dolar, kosztem pozostałych. Tłumaczono to optymizmem płynącym z wcześniejszych nieco lepszych od oczekiwanych odczytów PMI z Chin i strefy euro – zignorowano natomiast słaby odczyt indeksu ZEW z Niemiec (widać, że rynek chce go zweryfikować przez dzisiejsze Ifo), a także gorszą sprzedaż domów na rynku pierwotnym w USA w lipcu. W tym ostatnim przypadku wydaje się, że rynek „powinien" jednak bardziej martwić się o sytuację na rynku nieruchomości. Powód? Nasilając się spekulacje wokół kondycji Bank of America, który chociażby wg. Guardiana, będzie w najbliższym czasie zmuszony do dokonania bardzo dużych odpisów na złe kredyty hipoteczne. Pojawiają się plotki, iż w kolejce do jego przejęcia już ustawił się JP Morgan. W każdym razie to może wywołać nową falę zamieszania w sektorze bankowym, który i tak w ostatnich tygodniach nie ma najlepszej „prasy" ze względu na obawy o kondycję europejskich instytucji. Tym samym warto uważniej monitorować ten czynnik.
Wczoraj wieczorem kanclerz Merkel na spotkaniu ze swoją frakcją polityczną CDU/CSU stanowczo odrzuciła krytykę pod adresem prowadzonej polityki, negatywnie ustosunkowując się też do wcześniejszych słów Ursuli von der Leyen (minister pracy w swoim rządzie), której zdaniem kraje przekazujące pomoc finansową innym członkom strefy euro, mają prawo do żądania dodatkowych zabezpieczeń. Zresztą polityczne zamieszanie w tym temacie zaczyna narastać – Holandia i Austria, które wcześniej były typowane, jako kraje, które chciałyby pójść śladem Finlandii, która wynegocjowała sobie dodatkowe porozumienie z Grecją, teraz próbują „dyplomatycznie" podważyć jego słuszność na zasadzie „albo wszyscy, albo nikt". Tymczasem premier Finlandii zagroził wczoraj, że jego kraj wycofa się z pomocy dla Grecji, jeżeli nie otrzyma dodatkowych gwarancji. Te tematy na razie pozostają w cieniu rynkowych wydarzeń, ale najpewniej będą miały większe znaczenie we wrześniu, kiedy to zaczną się pojawiać polityczne trudności z szybkim wdrożeniem ustaleń przyjętych na euro-szczycie z 21 lipca b.r.
Dzisiaj rano agencja Moody's zdecydowała się obniżyć rating Japonii o jeden poziom do „Aa3", ale zmieniła jego perspektywę z negatywnej na stabilną. To echo umieszczenia ratingu tego kraju na liście obserwacyjnej, co stało się jeszcze w maju. Moody's wytknął duże zadłużenie, ale przede wszystkim niestabilność polityczną – zbyt częste zmiany rządów, zdaniem analityków, nie pozwalają na wdrożenie długoterminowej, skutecznej polityki fiskalnej. Jen nie zareagował jednak na tą informację. Widać, że teraz bardziej liczy się to, kiedy MOF/BOJ zdecydują się na interwencję na rynku jena (dzisiaj minister finansów zapowiedział tylko kolejne preferencyjne kredyty na 100 mld USD dla japońskiej gospodarki), a także to jaki będzie skład nowego gabinetu (dotychczasowy ma się rozwiązać w końcu sierpnia).
Co dzisiaj wydarzy się na rynkach? Na razie jest dość stabilnie, widać, że rynki czekają na piątkowe wystąpienie szefa FED, chociaż pojawia się coraz więcej sceptycznych głosów, iż Ben Bernanke nie zapowie dodatkowego skupu aktywów (QE3). Dzisiaj kluczowe będą dane z Niemiec (indeks Ifo), a także popołudniowe odczyty z USA (zamówienia na dobra trwałego użytku) – więcej o ich wpływie, a także o naszych danych Głównego Urzędu Statystycznego, które poznamy o godz. 10:00, piszę w subiektywnym kalendarzu wydarzeń.
EUR/PLN