O użyciu takiego sformułowania mówili w poniedziałek przedstawiciele Komisji Europejskiej – w sumie nie ma się co KE dziwić – tak naprawdę ECB jest jedynym gwarantem względnej stabilności na rynkach w ostatnich miesiącach (zwracało na to uwagę wielu ekonomistów). W efekcie słowa Angeli Merkel wywołały nieco nerwowości i stały się pretekstem do spadku, chociaż nieznacznego kursu euro (wcześniej udało się jednak ustanowić nowe, krótkoterminowe maksimum na EUR/USD – na 1,3959, czyli kilka pipsów powyżej ostatniego lokalnego szczytu). Niemiecka kanclerz dodała jednak, iż zgodzi się na zapis sugerujący, że ECB będzie nadal przeprowadzał „niestandardowe operacje". Jej zdaniem ECB sam powinien wydać w tym względzie odrębny komunikat, w którym ewentualnie poda szczegóły – to nieco uspokoiło inwestorów, chociaż tak naprawdę to nie należy oczekiwać od ECB, iż będzie konkretnie informował o zamiarach dalszych zakupów obligacji. Po godz. 15:00 na rynku pojawiły się spekulacje, jakoby jutrzejsze spotkanie ECOFIN (ministrów finansów UE), które miało przygotować grunt pod wieczorny szczyt przywódców UE, zostało odwołane. To zostało później potwierdzone przez przedstawicieli polskiej prezydencji. Co to oznacza? Wygląda na to, że na jutrzejszym szczycie UE znów otrzymamy ogólniki, a nie tak długo wyczekiwane przez rynek szczegóły. Być może politycy zasugerują jednak, iż prace nad nimi będą trwać do zaplanowanego na 3-4 listopada szczytu G20 w Cannes. Niemniej, inwestorzy chyba mogą czuć się znów zawiedzeni postawą polityków – wystarczy przypomnieć sobie dość mocny przekaz po spotkaniu Merkel-Sarkozy z 9 października. Dlaczego, zatem optymizm na rynkach nadal się utrzymuje? Być może warto zestawić dzisiejsze fatalne dane z USA nt. indeksu zaufania konsumentów Conference Board, który spadł w październiku do 39,8 pkt. z 46,4 pkt. we wrześniu, z ostatnimi bardziej „gołębimi" wypowiedziami członków FED z ostatnich dni. Cześć członków FOMC dawała do zrozumienia, że bank centralny powinien rozważyć ewentualne podjęcie dodatkowych działań wspierających gospodarkę – widać, iż uchwalona we wrześniu Operation Twist, budzi coraz większe obawy, co do jej rzeczywistej skuteczności. O ile wcześniej można było się spodziewać, że ewentualne działania „quasi QE3" nie zostaną przyjęte szybko i raczej FED szykuje się na ewentualne zawirowania w Europie, to o tyle teraz nie można wykluczyć, iż pomysł zakładający chociażby skup obligacji zabezpieczonych hipotekami (MBS) zostanie wystawiony pod głosowanie już na najbliższym posiedzeniu FOMC (1-2 listopada). Jego faktyczne przyjęcie jest wciąż mało realne, to jednak może wystarczyć do wytłumaczenia, dlaczego w obliczu faktycznego fiaska działań europejskich polityków, dolar wyraźnie się nie umacnia.
EUR/USD: Rano zwracałem uwagę, iż ważna strefa oporu to okolice 1,3956-70 i dojście do 1,40 może nie być takie łatwe. Zwracałem też na ryzyko szeregu fałszywych sygnałów, które mogą mieć miejsce w najbliższych godzinach. Po południu bilans jest taki, że znów wróciliśmy poniżej 1,39, a rejon 1,3950-60 zaczyna zwiększać swoje znaczenie jako opór. Teoretycznie w najbliższych godzinach powinniśmy zsuwać się w stronę 1,38, łamiąc zarazem wsparcie na 1,3850. To jednak może nie być wcale takie proste. Reasumując, rynek może pozostać w zawieszeniu 1,3850-1,3950.
Sporządził:
Marek Rogalski – analityk DM BOŚ (BOSSA FX)