Po porannym umocnieniu w reakcji na obserwowane rano odbicie na europejskich giełdach i EUR/USD, efektem czego było cofnięcie kursu EUR/PLN do 4,3022 zł, a USD/PLN do 3,3427 zł, obecnie wrócił on do poziomów z wczorajszego zamknięcia. O godzinie 13:25 za euro trzeba było zapłacić 4,3213 zł, natomiast dolar kosztował 3,3627 zł.
Poranne odbicie na europejskich giełdach i EUR/USD, zaskakująco silny wzrost dynamiki niemieckiego PKB w I kwartale 2012 roku (0,5% K/K wobec oczekiwanych 0,1% K/K), a także zapowiedź wymiany przez polski resort finansów większej ilości środków z Unii Europejskiej na rynku walutowym, wsparły rano złotego. Poprawa nastrojów okazała się jednak chwilowa. Słabsze od prognoz dane o włoskim PKB (-0,8% K/K wobec oczekiwanych -0,6% K/K) oraz zaskakująco mocny spadek indeksu instytutu ZEW (10,8 pkt.) przypomniały inwestorom o wszystkich czynnikach ryzykach. W tym o tym najważniejszym, czyli sytuacji w Grecji.
W drugiej połowie dnia polska waluta w dalszym ciągu będzie pozostawała pod głównym wpływem rynków globalnych. O nastrojach będą decydowały doniesienia z Grecji, gdzie trwa kolejna runda rozmów ostatniej szansy ws. utworzenia nowego rządu. Istotnym impulsem będą też licznie publikowane dane makroekonomiczne z USA (m.in. sprzedaż detaliczna, indeks NY Empire State, inflacja CPI). Jak również wyniki dzisiejszego spotkania prezydenta Francji z kanclerz Niemiec.
Koncentracja uwagi na czynnikach globalnych sprawia, że na drugi plan zejdą publikowane dziś dane o inflacji konsumenckiej w Polsce. GUS opublikuje je o godzinie 14:00. W kwietniu oczekiwane jest utrzymanie się inflacji na poziomie 3,9% R/R. Niższa inflacja powinna zmniejszać ryzyko kolejnych podwyżek stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej, natomiast wyższa je zwiększać. Tyle tylko, że ten czynnik zacznie się liczyć dopiero wówczas, gdy sytuacja na świecie przestanie wywierać tak duży wpływ na złotego.
Wtorkowe wahania złotego nie zmieniają układu sił na wykresach EUR/PLN i USD/PLN. Po tym jak wczoraj obie te pary opuściły górą, kreślone od ponad dwóch miesięcy kanały wzrostowe, ryzyko dalszych wzrostów jest większe niż mocniejszych spadków. Potencjalnym celem dla euro jest poziom 4,35 zł, a dla dolara 3,40 zł.