Uznano, iż taki „mix" danych nie będzie na tyle przekonywujący dla członków FED, aby ci mogli podjąć poważną debatę dotyczącą zainicjowania kolejnego programu stymulacyjnego. W efekcie dolar znów zyskał, w czym pomógł też jeden z członków FED – Richard Fisher, który stwierdził, iż kwestia ożywienia rynku pracy to raczej kwestia działań, które leżą w gestii władz federalnych. Dzisiaj mamy kolejne dane z USA, które mogą odwrócić tendencje na rynku. W centrum uwagi pozostaną także strefa euro i Chiny.
EUR/USD – Powrót do kanału może nie być trwały
GBP/USD – Dane o sprzedaży nie zmieniły znacząco obrazu rynku
Bilans opublikowanych na przestrzeni ostatnich dwóch dni danych z USA jest mieszany. Lipcowa sprzedaż detaliczna wyniosła 0,8 proc. m/m (oczek. 0.3 proc. m/m), a produkcja przemysłowa wzrosła o 0,6 proc. m/m (oczek. 0,5 proc. m/m) – bazując tylko na tych odczytach trudno jest oczekiwać dalszego luzowania polityki pieniężnej przez FED. Niemniej spadek indeksu aktywności przemysłowej w regionie Nowego Jorku (NY FED Mfg.) w sierpniu do -5,85 pkt. z 7,39 pkt. jest już mocno zastanawiający. Dlatego też warto będzie zestawić go z dzisiejszym odczytem indeksu z Filadelfii (Philly FED), który poznamy o godz. 16:00. W sierpniu oczekuje się jego odbicia do -5,0 pkt z -12,9 pkt. w lipcu. Gorzej, jeżeli spadniemy poniżej tegorocznego minimum z czerwca na poziomie -16,6 pkt. Będzie to oznaczać, że sytuacja gospodarcza nadal pozostaje niejasna, a zwolennicy i przeciwnicy QE3 dalej będą tkwić przy swoich argumentach, co będzie rodzić pole do dodatkowych spekulacji. O godz. 14:30 poznamy też dane nt. wydanych pozwoleń i rozpoczętych budów w lipcu – rynek spodziewa się odpowiednio 770 tys. i 757 tys., czyli utrzymania się wokół rekordowych poziomów z czerwca. Dane te będą zestawiane z wczorajszym, dość dobrym odczytem indeksu pośredników NAHB, który wzrósł do najwyższego poziomu od 2007 r. (37 pkt. w sierpniu). O tej samej porze (godz. 14:30) poznamy też dane nt. cotygodniowego bezrobocia (niemniej tylko odczyt wyraźnie różniący się od prognozowanych 365 tys., mógłby ruszyć rynkiem).
Nadal uwagę przykuwać będzie sytuacja w Europie. Zwłaszcza, że nie ma dnia, kiedy by nie pojawiały się negatywne komentarze na temat Grecji, wygłaszane przez niemieckich polityków, bądź goszczące w tamtejszych mediach (np. Der Spiegel). Nie należy jednak podchodzić do nich z nadmierną uwagą, gdyż jest to element wewnętrznej walki w koalicji rządowej przed zaplanowanymi wyborami, które odbędą się na jesieni przyszłego roku (zwracałem na to uwagę we wtorkowym komentarzu). Analogicznie warto zaczekać z opiniami nt. Hiszpanii, do czasu złożenia przez tamtejszy rząd oficjalnego wniosku o szerszą pomoc międzynarodową. Niemniej słowa wypowiadane przez niemieckich polityków, sugerujące, iż potencjalna pomoc w kwestii stabilizowania rynku długu przez ECB może być uwarunkowana szeregiem trudnych reform, a także potencjalne komplikacje wokół uruchomienia ESM we wrześniu (drugi wniosek badający zgodność ustaw o Funduszu z unijnym prawem znajduje się w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości), raczej nie poprawiają nastrojów...