Mediana wynosi 244 tys. nowych miejsc pracy w sektorze pozarolniczym (NFP) i 235 tys. w prywatnym. To i tak mniej, od tego, co obserwowaliśmy w lutym. Spekuluje się jednak, że odczyt NFP może być bliższy 200-220 tys. Do danych dot. stopy bezrobocia, które są liczone inną metodologią, rynek zwyczajowo podchodzi z mniejszą uwagą (mediana zakłada utrzymanie 5,5 proc.). Niewykluczone jednak, że kluczowe dzisiaj okażą się odczyty nt. przeciętnej tygodniowej płacy, gdyż na ostatnim posiedzeniu FED zwrócił uwagę, że mimo faktu, że rynek pracy wydaje się być silny, to dynamika płac wciąż pozostaje niska. Mediana oczekiwań, co do dzisiejszego odczytu za marzec wskazuje na 0,2 proc. m/m wobec 0,1 proc. m/m w lutym. Wyższy odczyt automatycznie wsparłby dolara, nawet przy założeniu NFP gorszych od konsensusu, gdyż te mogą być już zdyskontowane w obserwowanym od środy po południu osłabieniu dolara.
Tygodniowy układ koszyka dolara, tj. US Dollar Index może przemawiać za spadkami amerykańskiej waluty w przyszłym tygodniu, ale warto zaczekać na reakcję na dzisiejsze dane Departamentu Pracy o godz. 14:30. Nie zapominajmy też o tym, że w Wielkanocny Poniedziałek opublikowane zostaną dane nt. ISM dla usług. Z kolei przyszły tydzień zapowiada się też ciekawie dla Grecji. Grupa robocza złożona z przedstawicieli Eurogrupy i greckich władz ma spotkać się w środę wieczorem i w czwartek rano, aby przygotować grunt pod zawarcie nowego porozumienia ws. kształtu reform, na bazie którego Grecy mieliby szanse uzyskać ostatnią ratę z drugiego bailoutu (ponad 7 mld EUR) i być może ubiegać się o kolejny pakiet pomocowy (jeżeli zechcą – choć de facto większego wyboru nie mają – dopiero, jeżeli ECB wyraziłby zgodę na włączenie greckich obligacji w ramy programu QE, byłoby możliwe sensowne pozyskanie finansowania na rynkach). Na razie 8-9 kwietnia mogą okazać się dość nerwowym okresem dla rynków. W przyszłym czwartek Grecy powinni spłacić transzę zadłużenia dla MFW w kwocie 430 mln EUR, co nie jest do końca jasne (ostatnie dni przyniosły mix komentarzy ze strony przedstawicieli greckich władz). Tymczasem opóźnienie w tej sprawie mogłoby prowadzić do tzw. credit event, którego następstwem byłaby nawet niewypłacalność kraju. Czy idący za tym wzrost globalnego ryzyka nie sprzyjałby czasem dolarowi?
W ostatnich dniach amerykańska waluta zyskała tylko w relacjach z dolarem australijskim. Słabość AUD wynika z obaw przed przyszłotygodniową decyzją RBA ws. stóp, chociaż ekonomiści są podzieleni, co do obniżki. Znaczenie mają też spadające ceny rudy żelaza i powrót spekulacji, że Australia mogłaby utracić rating AAA, gdyby doszło do pogorszenia się sytuacji budżetu (wczorajsza opinia JP Morgan). Dolar minimalnie zyskał tez w relacji z funtem (tu słabość GBP tłumaczy się niepewnością polityczną związaną z „eventem" 7 maja), oraz koroną szwedzką (słaby SEK to pochodna ostatnich decyzji Riksbanku – ujemne stopy i QE). Z kolei amerykańska waluta najbardziej straciła w relacjach z euro i szwajcarskim frankiem. Siła CHF wynika z faktu, że ostatnie dane (indeks KOF i PMI za marzec) ze Szwajcarii nie były takie złe, oraz obaw, że SNB nie ma pomysłu co robić dalej, aby osłabić franka. Natomiast relacja EUR/USD nieco zastanawia w kontekście zbliżających się greckich „deadline'ów" w przyszłym tygodniu. Chyba, że przyjmiemy założenie, że czynnik grecki należy celowo niedoważać, gdyż jest polityczny, a zatem problem może zostać ponownie „nie do końca racjonalnie" zażegnany. Pytanie jednak, czy teraz problem nie jest większy... Pomijając kwestię Grecji to należy zwrócić uwagę na fakt, że w tym tygodniu mieliśmy dość dobre dane PMI dla europejskiego przemysłu, które potwierdzają zbliżające się większe ożywienie w gospodarce.
Czy na wykresie EUR/USD mamy szanse na formację RGR (głowy i ramion)? Tak i co ciekawe ma ona nachylenie wzrostowe, co sprawia, że będzie aktualna nawet, gdyby doszło do wybicia szczytu ponad ostatnie 1,1041-51.Niemniej w krótkim okresie zwyżka nie doprowadziła do wybicia wskazywanych we wczorajszym raporcie okolic 1,0905 bazujących na szczycie z 9 marca b.r. Reasumując, jeżeli popołudniowe dane z USA jednak zaskoczą rynek (głównie chodzi tu o dynamikę płac), to dolar może się umocnić jeszcze dzisiaj. Wtedy ważna będzie strefa wsparcia 1,0822-49. Jej naruszenie ustawiałoby rynek wyraźniej na spadki w przyszłym tygodniu.
Opracował: Marek Rogalski – Główny analityk walutowy DM BOŚ