Obserwujemy dużą awersję do ryzyka wśród inwestorów, co przekłada się na wyprzedaż na giełdach i ucieczkę kapitału do tak zwanych bezpiecznych przystani.
Niechęć do ryzyka przyczyniła się do aprecjacji japońskiego jena, który jest najsilniejszy od 15 miesięcy. Z kolei obecny sentyment rynkowy nie sprzyja walutom antypodów, które mają dużą ekspozycję na Chiny. Zarówno dolar australijski jak i nowozelandzki się osłabiają. Pesymistyczne nastroje z Wall Street przełożyły się na notowania giełdowe w Azji. Tokijski Nikkei stracił dziś aż 5,4%, co źle wróży sesji w Europie. Ponadto jak bardzo ponure są nastroje obrazuje fakt, że rentowność japońskich 10-letnich obligacji spadła po raz pierwszy poniżej zera.
Ekspansywna polityka monetarna amerykańskiej Rezerwy Federalnej z ostatnich siedmiu lat doprowadziła do spadku rentowności z bezpieczniejszych aktywów i zachęciła inwestorów do poszukiwania wyższych dochodów, które były jednocześnie obarczone wyższym ryzykiem. Wraz z początkiem procesu normalizacji stóp w USA nastąpiło dostosowywanie portfeli inwestycyjnych. W tym kontekście odwrót do ryzyka, który obserwujemy od początku tygodnia, może być echem piątkowych danych z amerykańskiego rynku pracy. Podczas gdy wzrost zatrudnienia był rozczarowujący, to stopa bezrobocia spadła na rekordowo niskie poziomy, a ponadto wzrosły płace, co w połączeniu może przełożyć się na wzrost presji płacowej, a dalej na wyższą inflację bazową, od której Fed wcześniej uzależniał kolejne podwyżki.
Biorąc pod uwagę brak publikacji kluczowych danych ekonomicznych, prawdopodobnie dzisiaj w czasie sesji europejskiej i amerykańskiej będzie utrzymywał się obecny sentyment rynkowy. Niemniej jednak w drugiej części dnia inwestorzy mogą zacząć się pozycjonować się przed środowym przesłuchaniem prezesa Fedu, J. Yellen, w Kongresie, co może nieco osłabić obecne trendy.
Z perspektywy polskiej waluty pogorszenie nastrojów na światowych rynkach będzie wspierać jej deprecjację. Złoty może więc powrócić do poziomów z sprzed 2 tygodni, kiedy znalazł się na swoich wieloletnich minimach po obniżce ratingu dla Polski przez agencję Standard & Poor's. Po godzinie 09:00 za euro musieliśmy płacić: 4,44 zł, za dolara: 3,98 zł, za funta: 5,75 zł, za franka: 4,03 zł.