Kup roczny dostęp do PARKIET.COM i ciesz się dodatkowym dostępem do serwisu RP.PL i The New York Times na 12 miesięcy.
Wojciech Białek, główny analityk, CDM Pekao
W dwóch poprzednich cyklach hossa-bessa na rynku akcji (2009–2012 i 2012–2016) takie sygnały – pierwsze w danym cyklu roczne maksimum złotego – na polskiej walucie pojawiały się kolejno w grudniu 2009 r. oraz we wrześniu 2012 r. W obu przypadkach większa część umocnienia złotego należała już do przeszłości, ale na koniec bessy na walutach trzeba było jeszcze długo czekać: odpowiednio 17 miesięcy do maja 2011 r. oraz 21 miesięcy do czerwca 2014 r. Równocześnie po takim sygnale siły złotego cykliczna hossa na WIG była kontynuowana przez odpowiednio 17 miesięcy i 32 miesiące. W obu przypadkach koniec aprecjacji złotego w ramach danego cyklu był raczej dobrym momentem do sprzedaży krajowych akcji. W maju 2011 r. dołek na walutach zbiegł się w czasie prawie idealnie ze szczytem hossy na akcjach. W szczycie siły złotego z czerwca 2014 r. WIG miał jeszcze przed sobą wzrost o 7,8 proc. (do maja 2015 r.), ale potencjał spadkowy (do stycznia 2016 r.) był prawie trzykrotnie większy (20,8 proc.). W tym czasie znacznie lepszym pomysłem było trzymanie dolarów i euro, na których można było w okresie czerwiec 2014–styczeń 2017 zarobić średnio 20,9 proc.
Kup roczny dostęp do PARKIET.COM i ciesz się dodatkowym dostępem do serwisu RP.PL i The New York Times na 12 miesięcy.
Po sześciu kolejnych miesiącach wzrostów indeksu S&P 500, nad rynkiem zawisł miecz Damoklesa.
Za nami już ostatni – do przerwy świątecznej – krótszy tydzień na GPW. Tydzień, który, powiedzmy sobie szczerze,...
Bessa nie przychodzi w momencie, gdyż dużo osób się jej spodziewa bądź ją zapowiada. Najczęściej jest zgoła odmi...
Poniedziałek na rynkach przyniósł wyraźną przewagę koloru zielonego. Bardzo mocno prezentował się nasz WIG20.
WIG w tym roku zyskał już ponad 40 proc. Po słabszym okresie, październik przyniósł 5-proc. wzrost i wybicie ind...
Początek miesiąca przyniósł zauważalne pogorszenie nastrojów na globalnych rynkach giełdowych. Co może być dalej?