Od początku 2020 r. lira osłabiła się względem amerykańskiego dolara o 22 proc., jednak nie jest to najgorszy wynik, gdyż w 2018 r. waluta straciła ponad 28 proc.

Pomimo wymykającej się spod kontroli inflacji, która od początku roku przewyższa poziom 10 proc., wywierając pośrednio wpływ na politykę pieniężną, prezydent Erdogan pozostaje niezmiennie zagorzałym przeciwnikiem podwyżek stóp procentowych. Jednak nawet pomijając aspekty polityczne, Bank Turcji jest między młotem a kowadłem, mając na względzie z jednej strony pogorszenie koniunktury, natomiast z drugiej – ryzyko dalszej deprecjacji liry, której na pewno nie pomaga mniejszy napływ zagranicznego kapitału z uwagi na słabe obroty branży turystycznej.

W ubiegłym tygodniu agencja Moody's obniżyła rating Turcji do „B2", z „B1", utrzymując jednocześnie negatywną perspektywę dla tego kraju. Agencja w uzasadnieniu zwróciła uwagę na ryzyko głębokiego kryzysu bilansu płatniczego, brak zdolności instytucjonalnej do podjęcia działań na rzecz poprawy profilu kredytowego, coraz słabsze bufory fiskalne oraz rezerwy walutowe. Według agencji Bloomberga rezerwy walutowe Turcji wynosiły w sierpniu 45,4 mld dolarów, wobec 81,2 mld dolarów na koniec 2019 r. (spadek o 44 proc.).

Problemy Stambułu odbijają się również rykoszetem na europejskich bankach. Wprawdzie od 2018 r. banki na Starym Kontynencie pod względem redukcji ekspozycji na tureckie aktywa wykonały spory krok do przodu, ale ich łączne zaangażowanie nadal przekracza nieco ponad 100 mld USD (największą ekspozycję, szacowaną pod koniec 2019 r. na 64 mld USD, mają banki hiszpańskie).

Już w najbliższy czwartek odbędzie się posiedzenie Banku Turcji. Od lipca 2019 r. do maja 2020 r. turecki bank centralny obniżał główną stopę procentową dziewięć razy z rzędu, łącznie o 1575 pb, by ostatecznie zatrzymać się na poziomie 8,25 proc. W oczach zagranicy Turcja w coraz większym stopniu uchodzi za nieprzewidywalny rynek, którego z uwagi na wysokie koszty nie sposób efektywnie zabezpieczyć pod względem ryzyka walutowego. Na tym etapie nie można wykluczać żadnego scenariusza, włącznie z argentyńskim. Dlatego też uważamy, że o ile nie można wykluczyć na tym rynku gwałtownych i krótkoterminowych ruchów w górę, o tyle z perspektywy przeciętnego inwestora, szczególnie lokującego w fundusze, najrozsądniejszą strategią jest niestety permanentne niedoważanie tureckich aktywów.