Cztero- i dziesięciolatki uciekają inflacji. Nie zawsze skutecznie

W czasie wysokiego wzrostu cen nie ma bezpiecznych lokat chroniących oszczędności przed utratą realnej wartości. Najbliżej ideału są niektóre typy obligacji skarbowych. Jednak by skorzystać z tej okazji, trzeba zamrozić kapitał na kilka lat.

Publikacja: 23.03.2023 14:46

Cztero- i dziesięciolatki uciekają inflacji. Nie zawsze skutecznie

Foto: Adobestock

Przy kilkunastoprocentowej inflacji można się jedynie starać, by oszczędności jak najmniej traciły na wartości. Jeśli odkładamy pieniądze na kilka miesięcy, powinniśmy skorzystać z oferty banków. Krótkoterminowe obligacje detaliczne nie mogą z lokatami konkurować. Wybierając papiery trzymiesięczne dostaniemy zaledwie 3 proc. w skali roku. Jest to mniej więcej jedna szósta wskaźnika inflacji i przeszło o połowę mniej niż proponują niektóre banki.

Kłopot z prognozami

Inaczej sytuacja wygląda, gdy szukamy sposobu ulokowania pieniędzy na dłuższe terminy: rok czy kilka lat. Wtedy warto zainteresować się obligacjami. Ale co ważne, lepiej nie skupiać się na ich bieżącym oprocentowaniu, lecz na sposobie ustalania odsetek w kolejnych okresach. I trzeba odnieść to do przewidywanych zmian na rynku finansowym.

Według prognoz NBP (uznawanych przez wielu ekonomistów za zbyt optymistyczne), w końcu tego roku inflacja spadnie do 6–8 proc. Gdyby tak się stało, należałoby oczekiwać pierwszych obniżek stóp (i to raczej zdecydowanych) jeszcze w tym roku. Z drugiej strony RPP też jest ostrożna i nie ogłasza końca cyklu podwyżek stóp.

Przy wysokiej inflacji i stopach NBP w obecnej wysokości, zarówno obligacje roczne, jak i dwuletnie, przyniosą duże straty w ujęciu realnym. Oprocentowanie pierwszych wynosi teraz 6,75 proc., a drugich 6,85 proc. I co ważne, wysokość odsetek jest sztywno powiązana z podstawową stopą banku centralnego. Zatem jeśli NBP uzna, że pora obniżyć stopy, to i rentowność tych obligacji spadnie. Odsetki od nich mogą się zmieniać co miesiąc. I co miesiąc są wypłacane.

Obiecujące trzylatki

Gdyby prognozy NBP się sprawdziły, atrakcyjną formą lokowania oszczędności byłyby obligacje trzyletnie. Ich oprocentowanie jest stałe, wynosi teraz 6,85 proc. w skali roku. Gdyby inflacja na koniec tego roku spadła do 6–8 proc., tak jak zapowiada prezes NBP Adam Glapiński, pierwszy rok oszczędzania byłby pod kreską, ale w kolejnych dwóch latach (przy średniej stopie inflacji utrzymującej się poniżej 5,5 proc.) mielibyśmy już realny zysk (trzeba jeszcze pamiętać o 19-proc. podatku).

Czytaj więcej

Rekordowe odsetki od obligacji indeksowanych inflacją

Powiązanie ze wzrostem cen

W czasie szybkiego wzrostu cen najlepsze są obligacje indeksowane inflacją, czyli cztero- i dziesięcioletnie. Ich oprocentowanie w pierwszym roku jest wyznaczane przez Ministerstwo Finansów. Teraz jest to odpowiednio: 7 proc. i 7,25 proc. Natomiast w kolejnych latach odsetki są sumą wskaźnika inflacji i stałej marży wynoszącej odpowiednio 1 proc. i 1,25 proc.

Pomijając pierwszy rok, gdy odsetki są znacząco poniżej obecnego wskaźnika inflacji, w kolejnych latach obligacje te powinny chronić realną wartość naszych oszczędności. Niestety, chronią tylko do momentu, gdy bufor, jakim jest marża, nie zostanie pochłonięty przez inflację. Dzieje się tak z powodu podatku Belki. Im wyższe nominalne odsetki, tym większa kwota podatku. Powyżej pewnej granicy tempa wzrostu cen papiery te przyniosą realną stratę. W przypadku marcowej emisji dziesięciolatek granica ta wynosi około 5,3 proc., a dla czterolatek – 4,2 proc.

Można powiedzieć, że dopóki średnia inflacja w czasie posiadania papierów nie przekroczy tych progów, powinniśmy realnie zarobić. Jeśli chodzi o dziesięciolatki, cel powinien być łatwy do osiągnięcia, a zatem realny zarobek jest bardzo prawdopodobny. Natomiast z efektami inwestycji w papiery czteroletnie może być gorzej.

Spadek inflacji może zwiększyć odsetki

Warto zwrócić uwagę, że jeżeli rzeczywiście od marca inflacja będzie spadać (jak zapowiada Ministerstwo Finansów), to czterolatki i dziesięciolatki jeszcze zyskają na atrakcyjności. Stanie się tak dlatego, że do liczenia odsetek w danym roku bierze się inflację z ostatnich 12 miesięcy, a o realnym zysku z papierów w danym roku zadecyduje inflacja z przyszłych 12 miesięcy, która powinna być już niższa.

W przypadku czterolatek opłacalne powinno być nawet kupienie ich na dwa czy trzy lata, a potem ewentualnie przedstawienie do przedterminowego wykupu. Za taką operację płacimy 70 groszy (0,7 proc. nominału) od sztuki, a mamy szansę na odsetki w drugim i trzecim roku w granicach 6–10 proc. Obligacje dziesięcioletnie, aby taka operacja była opłacalna, trzeba by przetrzymać dłużej, bo opłata za przedterminowy wykup to 2 zł (2 proc.) od sztuki. Odsetki od czterolatek są wypłacane co roku, a od dziesięciolatek po zakończeniu inwestycji.

Obligacje
Kontrolowane, ale wyższe zadłużenie firm budowlanych. Co z ich obligacjami
Obligacje
Ghelamco Group wykupiło obligacje. Duża ulga dla inwestorów
Obligacje
Czy warto teraz kupić obligacje? Widać ciekawe trendy
Obligacje
Majowe ochłodzenie
Obligacje
Niższa inflacja, słabszy wzrost
Obligacje
Kwietniowy rajd rynku długu wymazuje się