Zmiany te mają polegać na rezygnacji z papierów denominowanych w jenach, walutach emerging markets, a także obligacji korporacyjnych. Chodzi o zwiększenie płynności, bo nowa strategia funduszu zakłada większe zaangażowanie w akcje.

W liście do ministra finansów, bo ewentualne zmiany musi zatwierdzić norweski rząd, zaproponowano, by indeks obligacji ograniczyć z obecnych 23 walut tylko do dolara, euro i funta. Zmiany te najbardziej będą odczuwalne na rynku japońskich obligacji skarbowych, bo norweski fundusz na koniec drugiego kwartału ma ich w swoim portfelu za 21 mld USD, co stanowi 6,1 proc. ogółu. Na obligacje z emerging markets w sumie przypada 12,3 proc. inwestycji w papiery dłużne, w tym na obligacje złotowe 1 proc.

Teraz struktura ma być znacznie prostsza – 54 proc. portfela obligacyjnego będą stanowiły papiery denominowane w amerykańskich dolarach, 38 proc. w euro i 8 proc. w funtach. Do 10 lat ograniczona też będzie maksymalna zapadalność posiadanych przez fundusz obligacji, co też ma zwiększyć jego płynność i ograniczyć niepewność co do możliwości zmian.

Oddzielny portfel obligacyjny wprowadzono w norweskim funduszu w połowie lat 90-tych minionego wieku i od tego czasu realizuje on coraz bardziej ryzykowną strategię. Na początku tego roku poziom inwestowania w akcje podniesiono z 60 do 70 proc., bo angażowanie się w obligacje nie może dać oczekiwanych zwrotów przy rekordowo niskich stopach procentowych.