Tylko w tym roku do polskich funduszy obligacji korporacyjnych napłynęło 2,6 mld zł netto. Dodając do tego dodatnie stopy zwrotu, aktywa tej klasy funduszy wzrosły z 16,6 mld zł na początku roku do 19,6 mld zł na koniec września.
W tym samym okresie średni poziom redukcji prospektowej emisji publicznej wyniósł ponad 32 proc. Z kolei dwie październikowe emisje także zakończyły się redukcjami i to na poziomie ponad 50 proc. (Marvipol oraz PragmaGO).
Do tego warto dodać środki, które niejako „wracają” do inwestorów indywidualnych i instytucjonalnych poprzez wykupy posiadanych emisji. Tylko pod koniec października mieliśmy wykup obligacji Dino na 200 mln zł, Atalu na 260 mln zł czy Taurona na 1 mld zł. W grudniu z kolei przypada wykup Orlenu (1 mld zł) czy Eurocashu (125 mln). A mówimy tutaj jedynie o emisjach powyżej 100 mln zł. Tylko do końca pierwszego kwartału 2026 r. mamy w sumie do wykupu kilkunastu emisji.
Napływy netto, redukcje i kolejne wykupy na horyzoncie wskazują, że pieniądze płyną na ten rynek szerokim strumieniem. Co ważne, dzieje się to pomimo spadających stóp procentowych, a tym samym rentowności obligacji. Pytaniem otwartym jest również, czy spadające stopy nie zachęcają części inwestorów do skierowania swoich środków z banków właśnie na rynek kapitałowy.
Na tę chwilę potencjalnym problemem nie wydaje się zatem „popyt” inwestorów na emisje, a „podaż” emisji ze strony emitentów.