Emisja Bestu lepsza dla inwestorów z grubszym portfelem

W nowej emisji Best podniósł marżę i skrócił termin zapadalności, ale skala tych poczynań to raczej zabieg marketingowy.

Publikacja: 20.11.2017 09:45

Emisja Bestu lepsza dla inwestorów z grubszym portfelem

Foto: Fotorzepa, Grzegorz Psujek

W miniony czwartek rozpoczęły się zapisy na obligacje Bestu oferowane w ramach pierwszej oferty z trzeciego już programu publicznych emisji spółki. Z dwóch pierwszych gdyńska firma windykacyjna pozyskała łącznie 500 mln zł, kolejny wart jest 350 mln zł, a wartość pierwszej emisji ustalono na 60 mln zł.

Emitentom zwykle bardzo zależy na sukcesie pierwszej emisji z całego programu i zazwyczaj właśnie wtedy oferują rozwiązania najbardziej atrakcyjne, starając się wyczuć nastroje rynkowe i to, czy w kolejnych emisjach będą mogli pozwolić sobie na zaostrzenie warunków. Mniej więcej w ten sposób możemy ocenić podniesienie marży przez Best o 0,1 pkt proc. względem poprzedniej emisji publicznej – z maja br. – do 3,4 pkt proc. ponad WIBOR 6M. Skrócenie terminu zapadalności z pięciu lat do 57 miesięcy (czterech lat i trzech kwartałów) ma w sobie jeszcze więcej z marketingu, ale też termin 4,5 roku był już zajęty – wtedy wygasają przywołane wyżej obligacje z maja br., także warte 60 mln zł.

Nie można zatem sądzić, że odrobinę korzystniejsze warunki emisji niż zaoferowane pół roku wcześniej mają wiele wspólnego z wyższymi wskaźnikami zadłużenia Bestu, które omawialiśmy w „Parkiecie" przed tygodniem. Akurat ten argument byłoby zresztą najłatwiej obalić, ponieważ pomijając wydatki sądowe związane ze sprawami, które mogłyby się przedawnić, III kwartał był dla Bestu udany. A ponieważ w kolejnych okresach wydatki będą mniejsze o te, które przyspieszono w III kw., wkrótce wyniki mogą się poprawić wyraźniej także bez nakładania korekt.

Rentowność

Jak zwykle warto porównać warunki nowej emisji z tymi, które oferuje nam rynek wtórny, gdzie notowanych jest 15 serii obligacji Best. Rzut oka na wykres pozwoli stwierdzić, że rentowności poszczególnych serii zapadających od kwietnia przyszłego roku po maj 2022 r. zaczynają tworzyć nieco bardziej wyraźną krzywą – w poprzednich tego typu okazjach wykres rentowności był bardziej spłaszczony. To przede wszystkim zasługa niższych rentowności serii zapadających w przyszłym roku, które oscylują w granicach 4 proc. Aby dostać 5 proc. brutto, musimy sięgnąć po papiery zapadające w 2020 r.

Niemniej, osiem serii notowanych na Catalyst oferuje inwestorom wyższą realną marżę brutto niż ta oferowana w warunkach najnowszej emisji, a do tego są to papiery o krótszym terminie wykupu, co oznacza też niższe ryzyko inwestycji. Nie jest to jednak sytuacja nowa ani dla Bestu, ani dla innych emitentów. Dlaczego więc mimo to wszystkie emisje publiczne obligacji kończą się redukcją zapisów?

Płynność

W październiku wartość transakcji sesyjnych, które przypadły na obligacje Bestu, wyniosła 4,5 mln zł (z czego 4 mln zł na emisje publiczne kierowane do indywidualnych inwestorów). Są to wartości bliskie średnim z 12 miesięcy oraz przeciętnym relacjom wielkości obrotów do wartości notowanych emisji, przynajmniej gdy mówimy o płynności emisji publicznych przeprowadzanych na podstawie prospektów. Co to oznacza w praktyce? Najbardziej płynne serie Bestu przyciągają transakcje o wartości 0,5–0,8 mln zł miesięcznie. To wystarczająco dużo, by drobni inwestorzy mieli możliwość zawarcia transakcji, ale zbyt mało, by przyciągnąć kupującego, który chciałby w jednym zleceniu zainwestować kilkaset tysięcy złotych. Teoretycznie jest to wprawdzie możliwe, ale wiązałoby się z wyczyszczeniem prawej strony arkusza zleceń, a uzyskana rentowność mogłaby odbiegać od tej wskazanej na wykresie. Dlatego bardziej zasobni inwestorzy biorą udział w emisjach publicznych (decydując o ich powodzeniu), bo tu mają możliwość wydania większych kwot. Średnia wartość zapisu w tegorocznych emisjach Bestu przekraczała 100 tys. zł. Innymi słowy, Catalyst jest dobrą platformą dla drobnych inwestorów, ale grubsze portfele wybierają rynek pierwotny.

Skarbowe lepsze niż Orlen?

GG Parkiet

W nowej emisji publicznej PKN Orlen oferuje 1 pkt proc. marży ponad WIBOR 6M (zapisy ruszają 22 listopada) i pięcioletni okres zapadalności. W porównaniu z czteroletnimi papierami (emisja z września br.) notowanymi na Catalyst z rzeczywistą marżą 0,7 pkt proc. ponad WIBOR 6M jest to propozycja bardzo dobra, nawet uwzględniając wydłużenie okresu spłaty o rok.

Jednak w aktualnych warunkach rynkowych jeszcze lepszą propozycją są... detaliczne obligacje skarbowe indeksowane inflacją. W pierwszym roku oprocentowane są wprawdzie niżej (2,4 proc. vs. 2,81 proc. w przypadku Orlenu), ale w kolejnych latach będzie to 1,25 pkt proc. ponad inflację. W obecnych warunkach byłoby to więc 3,35 proc., a przecież według centralnej ścieżki projekcji inflacyjnej NBP inflacja ma w przyszłym roku wynieść 2,3 proc., a w 2019 r. 2,7 proc., co dawałoby kupon na poziomie 3,55 proc. i 3,95 proc. Aby obligacje Orlenu utrzymały swoją obecną przewagę względem dziś emitowanych papierów skarbowych, WIBOR musiałby wzrosnąć o 1,15 pkt proc. w ciągu roku i o 1,55 pkt proc. w ciągu dwóch lat. Takiego scenariusza nikt dziś nie zakłada, choć oczywiście i projekcja inflacyjna może się okazać odległa od rzeczywistości.

Obligacje
Victoria Dom przydzieliła obligacje serii Z, pozyskała 86,3 mln zł
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Obligacje
Czemu wskaźniki mają znaczenie?
Obligacje
Mniej płynności gotówkowej u dużych deweloperów
Obligacje
Spadek produkcji budowlanej nie zagraża obligacjom
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Obligacje
Francuskie obligacje biją na alarm
Obligacje
Obligacje pod presją