Na początek dobra wiadomość – według Instytutu Finansów Międzynarodowych (IIF) na koniec września globalne zadłużenie wzrosło wprawdzie o 16 bln dolarów od końca I kwartału i wynosiło 233 bln USD, ale w relacji do globalnego PKB zadłużenie spadło w tym samym czasie z 327 proc. do 318 proc.
Tanio już było
Niemniej to wciąż więcej niż w 2007 r., kiedy rozpoczynał się poprzedni kryzys finansowy, a w ujęciu bezwzględnym wzrost zadłużenia jest więcej niż dwukrotny. O ile z wysokim poziomem zadłużenia świat radził sobie dobrze w okresie historycznie niskich stóp procentowych i – w wypadku obligacji niektórych państw lub banków hipotecznych – ujemnych rentowności, o tyle pojawia się pytanie, jak dłużnicy zniosą wzrost stóp procentowych, którego perspektywa nieuchronnie się przybliża.
Już teraz rentowność dziesięcioletnich obligacji skarbowych w USA wspięła się do 2,95 proc. – najwyższego poziomu od czterech lat i zaledwie kilka punktów bazowych poniżej szczytu z przełomu lat 2013/2014. Przekroczenie psychologicznej bariery 3 proc. wydaje się kwestią czasu, skoro w perspektywie mamy trzy podwyżki stóp procentowych w USA, a gdy ten pułap zostanie osiągnięty, możliwe będzie wyrwanie się rentowności z trwającego ponad trzy dekady trendu spadkowego.
Choć tak silny wzrost rentowności (tj. najwyższe od lat poziomy) widoczny jest przede wszystkim w USA, to era taniego pieniądza może skończyć się także na innych rynkach. Europejski Bank Centralny i Bank Japonii wciąż skupują obligacje, ale przyspieszająca gospodarka i inflacja zdaje się odbierać mandat do utrzymywania tych działań.
Kto zadłużał się najszybciej?
Równie ważna jak wzrost długu w ostatniej dekadzie jest struktura tego wzrostu. Jak można przekonać się z tabelki obok, sektor finansowy zdołał się zdelewarować, a jego dług spadł z 86 proc. PKB w 2007 r. do 80 proc. w 2017 r. W erze niskich stóp ostrożnie zadłużały się gospodarstwa domowe (wzrost z 57 proc. do 59 proc. PKB), natomiast hamulce puściły rządzącym – tu doszło do prawdziwego skoku z 58 proc. do 87 proc. PKB lub – licząc inaczej – z 33 bln dolarów do 63 bln dolarów. Co sprawia, że to dług państwowy teoretycznie najbardziej jest narażony na wzrost kosztów obsługi zadłużenia. Jeśli przypomnimy sobie, że to właśnie na koszt podatników i dzięki emisji nowego długu kupowanego przez banki centralne ratowano sektor finansowy, wzrost zadłużenia publicznego jest logiczną konsekwencją poprzedniego kryzysu.