Rok pandemii odcisnął piętno na rynku kredytowym, choć nie wszystkie konsekwencje łatwo było przewidzieć. Po roku od pierwszego lockdownu i fali paniki, która kazała inwestorom umarzać jednostki uczestnictwa, nie ma już śladu, a wyprzedaż okazała się okazją do zakupów. Trudno w to uwierzyć, bo jednocześnie średnie oprocentowanie portfeli funduszy – w części korporacyjnej – mocno spadło, a już przed pandemią nie było zwykle wysokie. Za spadek kuponów odpowiada Rada Polityki Pieniężnej, która zdecydowała się na trzy obniżki stóp procentowych, a ich efektem był spadek stóp WIBOR o 1,5 pkt proc. To pociągnęło za sobą oprocentowanie obligacji korporacyjnych, które z reguły jest zmienne i oparte właśnie na stopach WIBOR. Na końcu tego łańcuszka stoją portfele obligacji korporacyjnych w funduszach, które koncentrują się na obligacjach firm. Część z nich opublikowała już składy portfeli na koniec 2020 r. i na ich podstawie można się przyjrzeć wpływowi niższych stóp WIBOR na oprocentowanie portfeli i na wyniki samych funduszy.
Kupuj, gdy leje się krew
Średnio korporacyjna część portfeli straciła 1,1 proc. odsetek, czyli mniej niż WIBOR. Ale warto pamiętać, że poza obligacjami firm fundusze zaliczane przez analizy.pl chętnie inwestują też w listy zastawne, których oprocentowanie także zależne jest od WIBOR. Zazwyczaj obligacje o stałym oprocentowaniu są w portfelach w mniejszości. Zazwyczaj, ale nie zawsze.
Spośród wymienionych w tabeli wyróżniają się wyniki funduszy Santandera, i to z dwóch powodów. W ich przypadku ubytek średniego oprocentowania portfela (chodzi o średnie ważone) był najmniejszy i wyniósł zaledwie 0,6 proc. (przy przeciętnie 1,1 proc. dla wszystkich funduszy wziętych pod uwagę i 1,6 proc. w przypadku rekordzistów). W jaki sposób zarządzający funduszami zdołał zredukować – zdawałoby się nieuchronne – straty?
Obydwa fundusze na koniec roku ulokowały wprawdzie w obligacjach firm prawie 70 proc. aktywów, ale mniej niż połowa tej części portfela przypadła na obligacje oparte na WIBOR. Pozostała część to w większości oprocentowanie stałe albo zmienne, lecz oparte na innych stawkach. A przede wszystkim są to papiery zagranicznych emitentów. Dzięki temu fundusze zdołały się nie tylko wybronić przed skutkami niższego WIBOR, ale też zarobić na odbiciu na rynkach obligacji. Obydwa osiągnęły w ostatnich 12 miesiącach ok. 8-proc. stopę zwrotu. Rok temu (na koniec marca) było to minus 5 proc., a główny udział w ujemnej stopie miało wówczas covidowe tąpnięcie i wycofanie środków przez inwestorów. Ponownie sprawdziła się więc stara giełdowa zasada, że należy kupować wtedy, gdy większość inwestorów ulega panice.