Nawet jeśli ta wizja obarczona jest większym ryzykiem. Poruszamy się po tym rynku wciąż z dużą dozą niepewności – zarówno konsumenci, jak i przedsiębiorcy. Brakuje edukacji i jednoznacznych wytycznych. Unijne regulacje w tym zakresie już obowiązują, ale w Polsce wciąż czekamy na uzupełnienie dyrektywy MiCA i przełożenie jej na nasz rynek.
Branża finansowa i fani walut cyfrowych od miesięcy czekają na przepisy, które uregulują rynek kryptoaktywów w Polsce. Już 30 grudnia wchodzi w życie kolejna część regulacji unijnej MiCA, która do tej pory określała zasady obrotu w zakresie ART i EMT, a pod koniec roku zadecyduje również o tzw. tokenach innych. Co prawda wciąż z pominięciem instrumentów finansowych i NFT, ale za to z przepisami regulowania dostawców custodial wallets, giełd kryptowalut i podmiotów dokonujących tradingu czy świadczących usługi doradztwa.
Natomiast w Polsce wciąż trwają prace nad rodzimą implementacją, a raczej lokalnym uzupełnieniem do MiCA – ustawą o kryptoaktywach. Jej pierwszy projekt ujrzał światło dzienne w lutym, wzbudził wiele emocji i zebrał setki uwag, a kolejna iteracja zapowiadana jest na wrzesień. Ma to być czysto techniczny dokument, który wskaże zasady obecności i poruszania się podmiotów działających w branży krypto na polskim rynku.
Wraz z pierwszym projektem ustawy pojawiły się głosy branży, że wylewamy dziecko z kąpielą. Dlaczego? Mówiąc najprościej – bo ustawa zmierza w kierunku otwierania drzwi tylko największym graczom, tworząc bariery nie do przejścia dla mniejszych podmiotów, które ten rynek znają, są na nim obecne od lat i mogą go wciąż napędzać. Ma być transparentnie, bezpiecznie, z ograniczeniem szarej strefy. Ale jak chcemy ten rynek rozwijać? Dyskutowana propozycja to niestety monopol dla największych. Bo jeśli znacząco wzrosną koszty – a tak przewiduje ustawa – prowadzenia działalności związanej ze sprzedażą i obrotem kryptowalutami (m.in. takich jak kantory), to czy mniejsi przedsiębiorcy, młode firmy i start-upy będą mieli jakąkolwiek szansę na ten rynek wejść na nowych zasadach? Odpowiedź jest bardzo prosta – NIE! Jeśli wymóg ciągłego raportowania obrotu i konieczność pozyskiwania kosztownych licencji oraz ryzyko ogromnych kar finansowych znacząco podniosą próg wejścia, to czy mniejsze firmy zdecydują się prowadzić działalność w Polsce? Znów NIE! W konsekwencji na rynku utrzymają się jedynie największe instytucje – najpewniej banki, domy maklerskie (głównie te powiązane z bankami) i franczyzy – a w efekcie nie dotkniemy w żaden sposób tworzenia prawdziwej, zdecentralizowanej infrastruktury i wielu konceptów oraz projektów eksperymentalnych opartych na blockchainie, tj. zdecentralizowane finanse, DeFi.
Potrzebna MiCA 2.0?
Na rynek kryptoaktywów trzeba patrzeć szerzej i globalnie. MiCA dotyka głównie problemów występujących na rynku kryptowalut za czasów bańki ICO z 2017 r. (biorąc pod uwagę tempo rozwoju tego sektora na starcie jest już rozwiązaniem, które jest przestarzałe i nieadekwatne do otaczającej nas rzeczywistości). Nie reguluje w żaden sposób zdecentralizowanej infrastruktury opartej na wyemitowanym specjalnie dla niej tokenie, który często pełni rolę zabezpieczenia, NFT i nowych eksperymentalnych standardów łączących wiele konceptów naraz takich jak ERC404 czy możliwości uzyskiwania kryptowalut w nagrodę za potwierdzanie transakcji występujących w ich sieciach, w procesie tzw. wykopywania. To są tematy, którymi regulator powinien się zająć, a tego nie robi – trochę z powodu nieznajomości tematu, a trochę dlatego, że MiCA sama w sobie jest już archaiczna. Brak ich określenia będzie prowadził do wielu niejasności, co będzie skutkowało przenoszeniem własności know-how wytworzonego w Polsce za granicę. Ważne byłoby też uregulowanie smart kontraktów i usług o nie opartych, żeby podmioty prowadzące taką działalność w Polsce mogły płacić tu podatki, prowadzić biznes w pełni legalnie, jednocześnie zyskując dostęp do globalnego rynku dzięki publicznym blockchainom. Nasze ambicje, a przynajmniej nasza uwaga, powinny zmierzać w kierunku najlepszego możliwego wykorzystania DLT. Być może za chwilę w Europie powstaną pierwsze instytucje umożliwiające obrót stokenizowanymi instrumentami finansowymi.