Oznaczałoby to, że musiałoby dojść do wyraźnych spadków sprzedaży nowych kredytów mieszkaniowych w tym roku – z danych AMRON SARFiN wynika, że w całym roku nowa sprzedaż tych kredytów dla gospodarstw domowych wyniosła 39,5 mld zł (w 2015 r. było to 39,3 mld zł).
– W oparciu o dane makroekonomiczne, bezpośrednio i pośrednio wpływające na koniunkturę kredytową, na podstawie obserwacji trendów rynkowych oraz najnowszych odczytów Indeksów popytu BIK prognozujemy na 2017 r. niższą dynamikę wartości udzielanych kredytów mieszkaniowych niż w 2016 r. – mówi Sławomir Grzybek, dyrektor Departamentu Business Intelligence Biura Informacji Kredytowej.
Z danych Komisji Nadzoru Finansowego wynika, że w całym 2016 r. wartość wszystkich mieszkaniowych kredytów w polskim sektorze bankowym wzrosła o 5 proc., do 400 mld zł. Wynik ten zaburzają kredyty walutowe, które już właściwie nie są sprzedawane (ich wartość zmalała o 2 proc., do 166 mld zł), bo wartość samych kredytów złotowych zwiększyła się o 10,6 proc., do 234 mld zł.
– Spodziewam się, że popyt na kredyty mieszkaniowe w tym roku wciąż powinien być całkiem niezły, bo rynek mieszkaniowy jest w dobrej kondycji, ceny są stabilne, a stopy procentowe prawdopodobnie będą stabilne. Przy kolejnym roku wzrostu gospodarczego popyt powinien się utrzymać, szczególnie że wynagrodzenia w gospodarce rosną – mówi Michał Sobolewski, analityk DM BOŚ. Jego zdaniem tempo wzrostu portfela hipotecznego w tym roku będzie wyraźnie wyższe niż oczekiwane przez banki 0,4 proc. i może sięgnąć około 5–6 proc. – Do tej pory wśród największych banków nie było sygnałów istotnych zmian polityki kredytowej, które mogłyby prowadzić do ograniczenia sprzedaży hipotek. Bankom najczęściej zależy, aby w tym roku sprzedać tego typu kredyty o podobnej wartości jak w 2016 r., więc tempo wzrostu może lekko spaść, ale powinno być wyraźnie dodatnie – zaznacza.