10 mld zł rano i ponad miliard w popołudniowej dogrywce. Tyle zainwestowali kupujący obligacje na środowym przetargu. Chętnych było na nieco ponad 13 mld zł, więc po aukcji dodatkowej, na rynku pozostało już niewiele niezaspokojonego popytu. Popyt skoncentrował się ponownie na obligacjach stałokuponowych. Resort finansów sprzedał ich w formule 5-letniej i 10-letniej za prawie 8 mld zł. Po aukcji ceny papierów na rynku wtórnym nie zmieniły się. Lekko wzrosły obroty. Po trzech przeprowadzonych w tym miesiącu aukcjach, minister zagospodarował już całość środków z wykupu serii OK1025 i płatności październikowych kuponów. Łącznie ten zastrzyk płynności był wart 25 mld zł, podaż wyniosła z kolei 35 mld zł. MF rozpoczął już finansowanie przyszłorocznych potrzeb pożyczkowych i podaż długu skarbowego w kolejnych miesiącach będzie rosła, bo deficyt budżetowy znów będzie rekordowy. Prawdopodobnie z tego powodu ceny obligacji nie chcą dalej z przekonaniem rosnąć. Po dłuższej przerwie, i zaskakując część inwestorów, z podażą długu zapowiedział się też BGK. W czwartym kwartale na pięciu aukcjach ma zaoferować obligacje za prawie 10 mld zł. Niespecjalnie pomaga już perspektywa obniżania stóp procentowych. Te mogą w horyzoncie przyszłego roku spaść być może w okolice 3,50 proc. RPP chce wspierać gospodarkę, ale ze względu na poprawę danych makro może to robić ostrożnie. Po ostatnim, przedpandemicznym, cyklu obniżania stóp rentowność 5-letniej obligacji była przeciętnie wyższa niż stopa referencyjna o około 90 pb. W środę wynosiła 4,77 proc.