Co prawda inflacja CPI w USA w październiku wyniosła 0,3% m/m i 3,5% r/r, a inflacja bazowa wyniosła 0,2% m/m i 2,2% r/r, jednak odczyty te były zgodne z oczekiwaniami analityków, więc nie było zaskoczenia w tej kwestii. Bardzo dobry okazał się odczyt indeksu NY Empire State, który wyniósł 27,37 pkt, ekonomiści oczekiwali jego spadku do 20 pkt. Z kolei liczba nowych podań o zasiłki dla bezrobotnych w USA wzrosła w ubiegłym tygodniu do poziomu 339 tys. Opublikowane dane były gorsze od oczekiwań analityków, którzy prognozowali, że liczba nowych podań wyniesie 320 tys. Tydzień wcześniej wskaźnik ten wyniósł (po rewizji) 330 tys. Jeżeli chodzi o Europę to dane o sprzedaży detalicznej w Wielkiej Brytanii na pozór okazały się słabsze, ponieważ sprzedaż w październiku spadła o 0,1% w ujęciu miesięcznym, ale za to dane za wrzesień zrewidowano do góry z 0% m/m i 4,8% r/r do poziomu 0,3% m/m i 6%r/r. Inflacja CPI w strefie euro wzrosła w październiku do poziomu 0,5% m/m i 2,6% r/r, a inflacja bazowa wyniosła 1,9% r/r. Opublikowane dane były zgodne z oczekiwaniami analityków. Miesiąc wcześniej wskaźniki ten wyniosły odpowiednio 0,4% m/m i 2,1% r/r. Aprecjacja dolara przełożyła się momentalnie na wyprzedaż na rynku surowcowym. Złoto straciło na wartości blisko 20 dolarów. Obecnie za uncję tego kruszcu zapłacić należy 793,80 dolara.
O godzinie 15.40 zgodnie z notowaniami na rynku międzybankowym za jedno euro trzeba było zapłacić 1,4620 dolara.
RYNEK KRAJOWY
Dzisiejsza sesja na rynku złotego stała pod znakiem przeceny. Złoty w ślad za umacniającym się dolarem i jenem od samego rana tracił na wartości. Dodatkowym czynnikiem była przecena na GPW w Warszawie. Indeksy małych i średnich spółek traciły ponad 6%, a indeks WIG20 blisko 2%. Ministerstwo Finansów podało w dzisiejszym komunikacie, że w budżecie państwa na koniec października br. odnotowano 4,43 mld zł deficytu wobec planowanych na cały rok 30,00 mld zł deficytu, co oznacza realizację 14,8% rocznego planu. Na rynku nie przestaje się mówić o wczorajszym odczycie inflacji CPI. Członek RPP Dariusz Filar uważa, że utrzymujący się blisko 40-proc. wzrost kredytów dla gospodarstw domowych wywiera presję cenową i powinien być kolejnym argumentem branym pod uwagę przez Radę Polityki Pieniężnej, przy podejmowaniu decyzji o podwyżkach stóp procentowych. Przypomniał on, że w 2006 roku kredyty dla gospodarstw domowych rosły w tempie 20-30%, a od początku 2007 blisko 40%. Narodowy Bank Polski podał wczoraj, że depozyty gospodarstw domowych na koniec października br. zamknęły się kwotą 246.997,4 mln zł (+0,1% m/m, +8,3% r/r), natomiast zaciągnięte przez nie kredyty osiągnęły wartość 248.838,3 (+1,6% m/m i +39,1% r/r).
O godzinie 15.49 zgodnie z notowaniami na rynku międzybankowym za jedno euro trzeba było zapłacić 3,6620, a za dolara 2,5025 złotego.