Wczorajsze notowania rozpoczęły się niewinnie. Symboliczne kilka punktów na plusie było powoli powiększane. Ceny w ciągu nieco ponad pół godziny wzrosły o 25 pkt. Wzrost nieduży, ale to był przecież dopiero początek dnia. Mogło być lepiej. I było. Około 12.00 rynek wyznaczył nowe maksimum dnia. Różniło się od poprzedniego o 1 pkt. Ostatecznie to właśnie ten południowy szczyt okazał się maksimum całej sesji na rynku terminowym.

Przebieg sesji pewnie rozczarował posiadaczy długich pozycji, ale nie powinien. Po pierwsze, wspomniany szczyt dnia został wyznaczony bez udziału indeksu. Ten swoje maksimum wyznaczył tuż po otwarciu sesji. Zatem sam terminowy za daleko zajść nie mógł. Po drugie, nieudany atak popytu wprawdzie nie przerodził się momentalnie w przecenę, ale rynek dalej kreślił konsolidację. Im była ona dłuższa, tym mniejsza była przewaga kupujących. Przed 14.00 ceny kontraktów zaczęły zbliżać się do okolic minimów dnia. Indeks nowe minimum zaliczył już krótko po 15.00. Kontrakty na nowy dołek zleciały tuż po 16.00, czyli gdy na rynku pojawiła się wiadomość o poziomie wskaźnika zaufania konsumentów.

Konsumpcja w Stanach nie jest obecnie najmocniejszą częścią amerykańskiej gospodarki, na co ostatnio wskazywałem. Pewne sygnały ostrzegawcze mieliśmy już w piątek po publikacji wskaźnika nastrojów konsumentów liczonego przez Uniwersytet Michigan oraz analizując dynamikę dochodów i wydatków amerykańskich gospodarstw domowych. Wczorajsza publikacja każe się poważnie zastanowić nad dalszym przebiegiem zmian w skłonności Amerykanów do zakupów. Wygląda bowiem na to, że pierwsza fala radości z powstrzymania recesji już wygasa, a nowych impulsów stymulujących brak.

Same słabe dane to wiadomość, ale wiadomością równie ciekawą jest reakcja rynku na tę publikację. Co by nie mówić, to jest tylko wskaźnik nastrojów. Jego pojedynczy spadek nie musi od razu oznaczać załamania. Dynamiczna reak-cja może jednak oznaczać, że rynek jest w kiepskiej kondycji, co przedłużyłoby kreśloną obecnie korektę. W takiej sytuacji powraca jak bumerang temat testu poziomu wsparcia w postaci dołka z maja. Teraz podaż ma pretekst. Wczorajszy wzrost można bowiem odebrać jako ruch powrotny do wcześniej pokonanego wsparcia. Skoro bykom się nie chciało, to teraz niedźwiedzie mają okazję poszaleć.