Poziom obrotu faktycznie wskazuje na to, że część graczy sobie odpuściła. Tym razem jest czego żałować. Dzienna zmienność wynosząca ponad 100 pkt nie zdarza się co dzień. Właśnie przez tę zmienność obrót, który przed końcowym fixingiem wyniósł nieco ponad 1 mld zł, uważam za przeciętny. Podejrzewam, że gdyby na rynku byli wszyscy, to aktywność przy zmianie cen o 100 pkt byłaby znacznie większa.
Początek notowań był optymistyczny. Zaczęliśmy zwyżką, która była reakcją naszego rynku głównie na wzrost cen w środę w USA oraz fakt, że ten środowy wzrost nie został w czwartek zanegowany.
Jak to zwykle bywa, to nie otwarcie decyduje o obrazie rynku, ale to, czy taki dobry poziom notowań jest utrzymywany przez dłuższy czas. Dość szybko pojawiła się podaż. Najpierw był to szybki spadek krótko po rozpoczęciu notowań na rynku akcji. Później popyt próbował podnieść ceny na poziom sprzed tego spadku, ale się nie udało. Przedpołudnie minęło nam na kreśleniu konsolidacji nad dołkami dnia. Tuż przed południem ponownie zaktywizowała się podaż. Tym razem spadek nie był tak dynamiczny jak ten poranny, ale za to bardziej konsekwentny. Trwał niemal do końca dnia, a przerywające go korekty były niewielkie i nie pozwalały na optymizm.
O 14.30 pojawiły się dane dotyczące amerykańskiego rynku pracy. Oczekiwania były wyśrubowane. Oficjalnie mówiło się o 500 tys. nowych miejsc pracy, ale pojawiały się prognozy wzrostu nawet o 600 tys. Oczywiście przyczyną takich świetnych danych miał być proces zatrudniania w ramach trwającego obecnie w USA spisu powszechnego, ale liczono, że reszta gospodarki też wygeneruje nowe etaty. Spis przysporzył gospodarce amerykańskiej ponad 400 tys. etatów.
Problem polega na tym, że poza spisem chęć do zatrudnienia była niewielka. 20 tys. nowych etatów to dane wyraźnie gorsze od oczekiwań. Niektórzy liczyli nawet na dziesięć razy więcej. Rozczarowanie danymi sprowadziło ceny w pobliże poziomu wsparcia, jakim obecnie jest formacja podwójnego dna. Dopóki ceny trzymają się nad nią, można nadal rozważać scenariusz wzrostowy. Spadek pod poziom 2300 pkt będzie sygnałem prawdopodobnego powrotu spadku cen i ruchu w kierunku 2224 pkt, a może i lutowego dołka.