Oczywiście nie oznacza to, że nie ma możliwości, by taki sygnał nie pojawił się w trakcie sesji. To są poziomy bardzo bliskie wczorajszego dołka, a więc nie można niczego wykluczyć. Jeśli ceny spadną pod wczorajsze minimum, to ponownie czekać będziemy na potwierdzenie, jakiego powinna dokonać cena zamknięcia.
Za spadkiem cen w Stanach stały m.in. dane o zmianie wielkości zadłużenia w ramach kredytów konsumpcyjnych. Wzrost o 1 mld dolarów był wprawdzie zgodny z prognozą, ale dokonano negatywnych rewizji danych za pierwsze trzy miesiące roku. Tym samym ogólnie dane wskazują na niewielką poprawę po większym niż wcześniej sądzono spadku. Stąd negatywna reakcja rynku, choć trzeba od razu zauważyć, że spadek nie pojawił się w chwili publikacji, ale krótki czas po niej. Niemniej wydźwięk danych jest negatywnych. Niewielka zmiana w ostatnim miesiącu to faktycznie stabilizacja po wcześniejszym spadku. Spadku zadłużenia, które ma miejsce w sytuacji, gdy gospodarka amerykańska wychodzi z recesji. Stoi za tym naturalnie słaby rynek pracy i zmniejszona chęć do zaciągania nowych kredytów. Ten mechanizm znamy już od dłuższego czasu i jest to jeden z czynników, który sprawia, że na silną konsumpcję w najbliższych miesiącach nie ma co liczyć, a tym samym przyspieszenie dynamiki PKB jest mało prawdopodobne.
Polepszenie nastrojów, jakie obserwujemy obecnie (względem sytuacji z końca notowań w USA) ma zdaniem serwisów związek z wypowiedziami szefa Rezerwy Federalnej, Bena Bernanke, który nadal uspakajająco podkreśla istnienie wzrostu gospodarczego w USA. To tłumaczenie jest moim zdaniem trochę naciągane, bo przecież wszyscy jesteśmy świadomi istniejącej poprawy w USA, a wypowiedź szefa Fed nie sprawia, że jest ona szybsza. Potrzeba tłumaczenia każdego ruchu wiedzie czasem na manowce.
[ramka]
[link=http://www.parkiet.com/temat/71.html]Sprawdź [b]notowana kontraktów terminowych[/b] » [/link]