Kolejne publikacje danych makroekonomicznych rozczarowały inwestorów i nastroje na rynkach globalnych są coraz gorsze. Po opublikowanych w nocy niepokojących danych z Chin, okazało się, że aktywność w sektorze przemysłu prezentuje się znacznie gorzej od oczekiwań.Indeks ISM obniżył się w czerwcu do 56,2 pkt. z 59,7 pkt. odnotowanych w maju. To znacznie większy spadek niż oczekiwał rynek (58,9 pkt.), choć o zbyt optymistycznym konsensusie na tę publikację pisaliśmy już w porannym komentarzu.
Wcześniej rozczarowały także tygodniowe dane z rynku pracy (wzrost liczby nowych zarejestrowań bezrobotnych do472 tys.), a na dodatek indeks podpisanych umów kupna domów (-30% m/m!)potwierdził załamanie popytu na nieruchomości mieszkalne po wycofaniu ulg podatkowych. Tym samym kolejne dane potwierdziły, iż tempo ożywienia w USA wyraźnie spowalnia. W rezultacie na Wall Street główne indeksy akcji pogłębiają tegoroczne minima, przyczyniając się także do odpływu kapitału z rynków wschodzących. W miarę dobra postawa złotego w tych niesprzyjających okolicznościach to efekt wzrostów na parze walutowej EURUSD, mogący sugerować zmianę podejścia inwestorów w dłuższym horyzoncie. To na razie jednak dopiero pierwsze takie sygnały, które mogą ale nie muszą oznaczać zmiany trendu na parze EURUSD. Gdyby euro znów zaczęło tanieć względem dolara, presja na wyprzedaż złotego z pewnością by wzrosła. Nawet jednak bez dalszych spadków na EURUSD perspektywy dla złotego nie będą dobre tak długo, jak z gospodarki globalnej napływają niepokojące sygnały, a przecena na rynkach akcji pogłębia się. Jutro kluczowe w tym tygodniu dane o zmianie zatrudnienia w czerwcu w amerykańskiej gospodarce. Rynek prawdopodobnie wycenia już słabszy odczyt niż oczekiwany jeszcze w poniedziałek wzrost zatrudnienia w sektorze prywatnym o 123 tys. Patrząc jednak na ostatnie dane nie można wykluczyć kolejnego rozczarowania. W takiej sytuacji o poprawę nastrojów na rynkach i tym samym warunki dla umocnienia złotego (zwłaszcza wobec franka, który stał się ostatnio barometrem strachu)będzie trudno. O godzinie 16.20 w czwartek euro kosztowało 4,1580 złotego, dolar3,3460 złotego, zaś frank 3,1490 złotego.
[i]Przemysław Kwiecień, główny ekonomista X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A., [email protected], www.xtb.pl[/i]