Waluty z rynków wschodzących należą w tej sytuacji do tych najbardziej atrakcyjnych, zwłaszcza te, gdzie pojawia się szansa na wyższe stopy procentowe. Tak w skrócie można wytłumaczyć silne umocnienie w minionym tygodniu. Nie można jednak wykluczyć, iż ten ruch doczeka się wkrótce korekty.
Kluczowym wydarzeniem minionego tygodnia okazał się nie początek sezonu (niezłych póki co) wyników kwartalnych spółek z USA, nie dane makroekonomiczne zza oceanu (m.in. lepsze dane o sprzedaży detalicznej), ale publikacja raportu z ostatniego posiedzenia Fed i piątkowe wystąpienie Bena Bernanke. W obydwu podkreślono, iż perspektywy zbyt niskiej inflacji i zbyt wysokiego bezrobocia oznaczają konieczność dalszego luzowania polityki monetarnej. Jako że stóp procentowych nie można już w USA obniżyć, mowa tu o kolejnej transzy zakupu obligacji (zapewne głównie rządowych) na rynku wtórnym. Rynek grający od tygodni przeciwko dolarowi tylko na to czekał – dolar w piątek był najsłabszy wobec euro od niemal 10 miesięcy, wobec jena od 15 lat, dolara australijskiego od 28 lat, zaś franka (w czwartek) – w historii. Kurs USDPLN ustanowił tegoroczne minimum nieznacznie poniżej poziomu 2,75.
Na rynku krajowym mieliśmy dane o inflacji, która okazała się znacznie wyższa niż oczekiwano. Ceny wzrosły we wrześniu o 2,5% rocznie, osiągając cel inflacyjny, podczas gdy oczekiwano 2,3%, a w sierpniu inflacja wynosiła jedynie 2%. Mimo iż wzrost inflacji spowodowany był czynnikami o charakterze podażowym (wzrost cen żywności), a nie wzrostem presji ze strony popytu (dynamika realnego funduszu wynagrodzeń jest ciągle bardzo niska), dane zwiększają prawdopodobieństwo reakcji ze strony RPP. Część członków Rady już wcześniej sygnalizowała bowiem gotowość do jednorazowej silniejszej podwyżki stóp (np. 50 bp) w celu niedopuszczenia do wzrostu oczekiwań inflacyjnych. Taka podwyżka stóp wydaje nam się mało prawdopodobna, ale 25 bp jest w tym miesiącu jak najbardziej realne. Wyższe stopy w Polsce i rozluźnienie w USA to najlepszy przepis na umocnienie złotego.
Należy jednak zaznaczyć, iż pojawia się coraz więcej ryzyk dla tego sprzyjającego umocnieniu złotego otoczenia. Po pierwsze w minionym tygodniu osłabieniu się dolara w relacji do głównych walut towarzyszył wzrost rentowności długu długoterminowego. To może oznaczać realny wzrost obaw o przyszłą inflację w USA. Jeśli ta tendencja utrzyma się, Fed może być zmuszony do spuszczenia z tonu, co zaowocowałoby umocnieniem dolara. Również na rynkach akcji istnieje naszym zdaniem ryzyko przynajmniej niewielkiej korekty. Obydwa czynniki byłyby zatem niekorzystne dla złotego. Nawet jeśli RPP podniesie stopy procentowe, ten ruch wydaje się zdyskontowany przez rynek. Ewentualne osłabienie złotego dotyczyłoby przede wszystkim relacji z dolarem. Pod koniec piątkowych notowań w Warszawie kurs USDPLN wynosił 2,7835, EURPLN 3,9065, CHFPLN 2,9109, zaś GBPPLN 4,4665.
[i] dr Przemysław Kwiecień