Atmosfera staje się coraz cięższa. Rynek jest coraz bardziej skupiony na decyzji FOMC, jaka ma zostać podjęta i ujawniona w środę wieczoru polskiego czasu. Każda informacja z tym związana podgrzewa emocje. Wczoraj np. pojawiła się oficjalna wiadomość, że Fed ankietował uczestników rynku długu odnośnie do oczekiwań dotyczących wielkości zakupów, jakich ma dokonać bank centralny. Szybko pojawiły się komentarze, że Fed pyta uczestników rynku, ile pieniędzy ma dodrukować.
Jest to oczywiście uproszczenie, ale badanie nastrojów i oczekiwań rynku tuż przed podjęciem decyzji jest nieco zaskakujące, gdyż sygnalizuje brak determinacji lub przynajmniej pewności podejmowanych działań. Mimo wszystko nie świadczy to najlepiej o decydentach, których zadaniem jest kreowanie polityki, a nie odpowiadanie na potrzeby rynku. Taki sygnał może powiększać uczucie niepewności na rynkach.
Ono i tak jest już obecne. Ostatnia ankieta Reutersa wśród analityków i ekonomistów wskazuje na dużą rozbieżność oczekiwań wobec skali prawdopodobnego programu luzowania ilościowego w wersji 2.0. O ile grupa ta jest zgodna co do tego, ile miesięcznie Fed wyda na zakupy papierów na rynku wtórnym, o tyle nie ma zgody co do tego, ile to potrwa.
Ankietowani przypuszczają, że Fed będzie wydawał/drukował 80-100 mld dolarów miesięcznie. Oceny wielkości całego programu zawierają się w przedziale 250 mld-2 bln dolarów. Już tu widać skalę niepewności. Dodajmy, że na początku października podobna ankieta wykazała przedział 0,5-1,5 mld dolarów. Zatem zbliżanie się momentu podjęcia decyzji oraz napływające na rynek dane tylko wzmogły poziom niepewności.
Rynek czeka, wyciszając wahania cen. Jakiś ruch może się pojawić dziś przy okazji publikacji dynamiki PKB w III kw. Co ważne, wcale nie musi być to reakcja książkowa, czyli wzrost cen akcji po lepszych danych.