Na początku października okazało się, że w wielu wypadkach cała procedura foreclosure była bezprawna. Bankowi urzędnicy podpisywali bowiem obarczoną błędami lub niekompletną dokumentację (zawierającą m.in. źle wyliczone kwoty odsetek od kredytu, pomyłki w nazwiskach dłużników itp.), czasem nawet jej nie czytając.
Gdy praktyki te wyszły na jaw, Bank of America, GMAC, JPMorgan oraz kilku innych pożyczkodawców czasowo zawiesiło egzekucje komornicze domów. Wspólne śledztwo w tej sprawie rozpoczęli prokuratorzy generalni 50 stanów i dystryktu Kolumbii. Praktykom banków przyglądają się również federalni śledczy oraz regulatorzy.
[srodtytul]Korzenie kryzysu[/srodtytul]
Problemem jest to, że banki popełniały błędy proceduralne nie tylko przy egzekucjach komorniczych. Wadami była obarczana również dokumentacja powstająca przy sekurytyzowaniu pożyczek hipotecznych. Kredyty refinansowano obligacjami, które dostawały wysokie oceny ratingowe i były sprzedawane inwestorom jako świetna lokata. Prawnicy coraz częściej kwestionują wartość tych instrumentów, podejrzewając, że znacząca część z nich jest obarczona poważnymi wadami prawnymi. Bankierzy mają powód, by się denerwować. Wartość całego rynku sekurytyzowanych kredytów hipotecznych w USA jest szacowana na 1,3 bln USD.
– Nie sugeruję, że dojdzie do podobnego kryzysu jak po upadku Lehman Brothers – twierdzi Joshua Rosner, dyrektor zarządzający amerykańskiej firmy Graham Fisher, jeden z najbardziej cenionych analityków rynku hipotecznego w USA. – Wskazuję natomiast, że jeśli śledztwo dotyczące dokumentacji związanej z tymi instrumentami ujawni poważne wady, niezależnie od tego, ile będzie takich przypadków, niepewność, która wówczas się pojawi, może sprawić, że rynki zareagują jak w okresie po upadku Lehmana.