Czy należy chronić spółkę przed jej akcjonariuszami?

Jeżeli – jak zdaje się uważać prokuratura w przypadku np. Prokomu Investments i Ryszarda Krauzego – spółka ma autonomiczny interes różny od interesu jej akcjonariuszy czy wierzycieli, to powstaje pytanie, kto ma ją chronić. Oczywiście chronić przed jej menedżerami albo właścicielami

Publikacja: 17.12.2010 07:22

Czy należy chronić spółkę przed jej akcjonariuszami?

Foto: Archiwum

Głośna ostatnio sprawa postawienia zarzutów działania na szkodę Prokomu Investments członkom jego zarządu, w tym Ryszardowi Krauzemu, wywołała liczne komentarze. Krytykujący decyzję prokuratury podnoszą, że nie jest jej rolą dokonywanie oceny dopuszczalnego ryzyka biznesowego, jakie może ponosić spółka. Chodzi tu o zasadę business judgment rule (podjęcie w interesie akcjonariuszy ryzyka biznesowego na podstawie analizy korzyści i czynników ryzyka dokonanej przy dołożeniu należytej staranności).

[srodtytul]Prokuratura jako stróż interesu spółki?[/srodtytul]

Problem nie ogranicza się do przykładu Prokomu Investments i jego głównego akcjonariusza. Obejmuje on działania podejmowane przez zarządy wszystkich spółek giełdowych, a szerzej – kapitałowych. Z publicznie dostępnych informacji wynika, że prokuratura oparła się na art. 585 kodeksu spółek handlowych, który kwalifikuje jako przestępstwo działanie przez zarząd spółki na jej szkodę. Prokuratura podnosi, że jest to przestępstwo ścigane z urzędu, z oskarżenia publicznego. Powołuje się przy tym na rozpowszechniony w doktrynie pogląd o istnieniu autonomicznego interesu spółki.

[srodtytul]Czy szkoda wyrządzona spółce jest szkodą wyrządzoną społeczeństwu?[/srodtytul]

Prawo karne nakazuje ściganie przestępstwa, jeżeli istnieje pokrzywdzony. Kto jest pokrzywdzonym w przypadku działania na szkodę spółki? Załóżmy, że akcjonariusze (wspólnicy) zarzekają się, że nie czują się pokrzywdzeni. Zarząd i rada nadzorcza także nie. Pokrzywdzonymi nie są również wierzyciele, którzy powiadają: dopóki spółka nam płaci, jesteśmy usatysfakcjonowani. Jednak zwolennicy autonomii interesu spółki twierdzą: pokrzywdzonym może być spółka, bo… ma ona autonomiczny interes. Z takiego założenia wychodzi też prokuratura, powołując się na art. 585 ksh.

Jeżeli spółka ma autonomiczny interes, który trzeba chronić dla dobra publicznego, to powstaje praktyczne pytanie, kto ma moc rozstrzygania, co leży w jej interesie, a co nie. Działania prokuratury dowodzą, że ona wie lepiej. Prokuratura zasłania się tym, że nawet gdyby nie chciała wiedzieć lepiej, to przecież ustawodawca i doktryna stawiają ją na straży interesu spółki. Nie chodzi więc już o wysublimowany problem interpretacji zasady business judgment rule (to byłoby zbyt proste), ale o przyjęcie, że jest ktoś, kto może wiedzieć lepiej, co jest dobre dla spółki, od jej akcjonariuszy i organów zarządzających. Aż strach pomyśleć, jak oceni prokuratura interes założonej przez Skarb Państwa i Eureko spółki specjalnego przeznaczenia dla rozliczenia wzajemnych należności związanych z inwestycją w PZU.

[srodtytul]Czym jest spółka?[/srodtytul]

Spółka to jednak w istocie prywatno-prawna organizacja wspólników. Nie można pojmować spółki i jej wspólników w sposób rozłączny jako niezależnych bytów, ergo nie można „odrywać” spółki od jej wspólników. Pogląd ten nie stoi w sprzeczności z koncepcją odrębnej podmiotowości prawnej spółki handlowej. Podmiotowość prawna spółki jest jedynie przyznaną tej organizacji pewną kwalifikacją prawną.

To właśnie wspólnicy (uczestnicy spółki) decydują o najważniejszych dla niej sprawach. Innymi słowy, przez interes spółki należy rozumieć interes jej wspólników, skoro pod pojęciem spółki rozumie się jej wspólników zorganizowanych w ramach jednostki organizacyjno-prawnej zwanej spółką. W konsekwencji przepisy Konstytucji RP dotyczące praw i wolności człowieka i obywatela mają zastosowanie (mimo braku literalnego wskazania) także do osób prawnych, gdyż w ten sposób zapewnia się ochronę interesów wspólników – interesów dotyczących ich aktywności znajdującej wyraz w postaci spółki.

Dotyczy to tak fundamentalnych praw i wolności konstytucyjnych, jak prawo swobody prowadzenia działalności gospodarczej, prawo do równego traktowania, prawo własności, prawo do sądu, prawo do złożenia skargi konstytucyjnej. Konstytucja obejmuje ochroną interesy człowieka, a nie abstrakcyjnej konstrukcji prawnej, jaką jest osoba prawna, w tym spółka akcyjna czy z o.o. W konsekwencji oderwanie interesu spółki od interesu jej wspólników byłoby sprzeczne nie tylko z logiką i naturą osoby prawnej, ale także naruszałoby konstytucyjne prawa i wolności osób fizycznych, które, bezpośrednio lub pośrednio, powołały do życia osobę prawną.

Jednoznaczne stanowisko zajął ostatnio polski Sąd Najwyższy, który stwierdził w wyroku z 9.11.2009 r., że „nie może istnieć odrębny, samodzielny wysublimowany interes spółki jako osoby prawnej, całkowicie abstrahujący swoją treścią od wypadkowej interesu wszystkich wspólników”. Spółka nie jest wartością samą w sobie. Wartością samą w sobie jest człowiek. Ustawodawca (człowiek) stworzył osobę prawną na swój wzór i podobieństwo, ale nie traktujmy tego zbyt dosłownie. Nie zapominajmy, że osoba prawna to fikcja prawna, realistyczna, ale jednak fikcja.

[srodtytul]Kto jest zatem pokrzywdzonym?[/srodtytul]

Pokrzywdzonym mogą być zatem akcjonariusze lub wierzyciele. To do nich należy jednak ocena i przeprowadzenie dowodu, czy są pokrzywdzeni. I do nich powinna należeć inicjatywa występowania z zarzutami. Akcjonariuszowi, który działa na szkodę własnej spółki, należy udowodnić, że działał z premedytacją na szkodę „własnego” (w sensie ekonomicznym) majątku powierzonego w zarządzanie spółce. Nie można z góry tego wykluczyć, gdyż znane są przypadki nadużywania osobowości prawnej, ale inicjatywę w tym zakresie należy pozostawić pozostałym akcjonariuszom (wspólnikom). Spółka to rodzaj umowy wspólników, specyficznej, ale jednak umowy prywatnej.

Nie sposób zaakceptować, aby to prokuratura lub nawet sądy wiedziały, co jest dobre dla spółki, lepiej od jej właścicieli i wierzycieli. Rolą systemu prawa jest chronić wspólników mniejszościowych i wierzycieli przed nadużywaniem w złej wierze władzy przez wspólników większościowych, a nie chronić spółkę jako twór sztuczny, niezdolny do odczuwania.

[srodtytul]Co trzeba robić?[/srodtytul]

Apele na rzecz ochrony takiego lub innego biznesmena nie rozwiązują problemu. Nie chodzi bowiem o ochronę konkretnej osoby (przy nieznajomości stanu faktycznego apel taki ma charakter jedynie gestu solidarności, który jest prawnie obojętny).

Chodzi o apelowanie do stosujących prawo o właściwą interpretację pojęcia interesu spółki, której pozytywny początek wyznaczył polski Sąd Najwyższy w przytoczonym?wyroku. Chodzi o apelowanie do mających inicjatywę?ustawodawczą o usunięcie?z ksh art. 585 lub, co najmniej, o wprowadzenie zasady, że przestępstwo działania na szkodę spółki jest ścigane z oskarżenia prywatnego, skoro spółka jest konstrukcją prawa prywatnego, która służy realizacji prywatnych interesów. Działania przestępcze?przeciwko obrotowi gospodarczemu i wierzycielom niech pozostaną domeną kodeksu karnego (art. 296 i następne). W innym przypadku,?jeżeli nikt?nie czuje się pokrzywdzony, to prokuratura?zawsze?może powiedzieć, że?pokrzywdzonym jest spółka.

[ramka][b]Pożyczka dla King & King wzbudziła zainteresowanie prokuratury[/b]

Dyskusje nad interpretacją art. 585 kodeksu spółek handlowych (o sankcjach za działania na szkodę spółki) wywołała sprawa Ryszarda Krauzego, prezesa i właściciela spółki Prokom Investments. Katowicka prokuratura postawiła mu zarzut działania na szkodę spółki w związku z udzieleniem przed czterema laty 3 mln zł pożyczki firmie King & King z Warszawy.

Tajemnicza firma w przeszłości współpracowała z KGHM w Kongo, gdzie za 3,2 mln zł miała pomóc koncernowi odzyskać kontrolę nad złożami kobaltu. Ostatecznie KGHM zapłacił kontrahentowi połowę ustalonej wcześniej sumy, a King & King nie udało się przywrócić dostępu do kongijskich kopalni. Firma King & King dysponowała też koncesją na wydobycie ropy w Kongo. W projekcie miał uczestniczyć również PKN Orlen. Przedstawiciele Prokomu podkreślają, że o narażeniu spółki na szkodę nie może być mowy, ponieważ Prokom zarobił na pożyczce.

Andrzej Seremet, prokurator generalny, w odpowiedzi na list Polskiej Rady Biznesu, która zaapelowała o zaprzestanie marnowania pieniędzy podatników na tropienie winnych szkód, które nie powstały, przypomniał, że przestępstwem jest już samo narażenie spółki na szkodę. Przyznał równocześnie, że widzi potrzebę zmian w przepisach o karaniu przestępstw w obrocie gospodarczym i chce uczestniczyć w dyskusji o ich nowelizacji. [/ramka]

Komentarze
Co martwi ministra finansów?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Zamrożone decyzje
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów