Druga połowa tygodnia była już słabsza, choć nie była tak słaba, by ponownie aktualne miało być nastawienie negatywne. Rynek nie wykazuje jednolitej tendencji, a w związku z tym, nie ma podstaw, by podejmować działania, które miałyby narażać kapitał.

Wsparciem dla obecnych wahań jest grudniowy dołek i to on jest poziomem granicznym dla nastawienia neutralnego w krótkim terminie. W średnim terminie wsparciem jest dołek z 23 września. Jak widać, wczorajsze wahania odbywały się w pobliżu tego pierwszego wsparcia. Mimo to nie doszło nawet do ataku. Podaż w trakcie dnia wykorzystała słabość kupujących, ale nie było to wyprowadzenie miażdżącego ciosu. Popyt próbował się podnieść po słabych kilku godzinach i to się nie powiodło. Ta słabość została wykorzystana przez sprzedających tylko do tego, by sprowadzić ceny do poziomu minimum dnia. Kontrakty utrzymywały ceny nad południowym dołkiem.

Słabe odbicie cen oraz późniejsze sprowadzenie ich bez przekonania w pobliże minimum potwierdzają obserwacje, że tak naprawdę uczestnicy rynku nie mają wypracowanego zdania na temat przyszłości. Wahania zdają się mieć raczej przypadkowy charakter. Kolejne ruchy nie są skutkiem jasnej wizji, ale raczej załamaniem poprzedniej zmiany. Do niczego to nie prowadzi. Na domiar złego nie bardzo wiadomo, co miałoby wytrącić rynek z tego odrętwienia. W środę swoje posiedzenie kończy Rada Polityki Pieniężnej. To nie będzie najprawdopodobniej posiedzenie przełomowe. Wprawdzie polityka pieniężna w Polsce stoi na progu rozpoczęcia kilku obniżek stóp procentowych, to na te obniżki trzeba będzie poczekać. Osłabienie aktywności gospodarczej być może wymaga wsparcia niższymi stopami procentowymi, ale uniemożliwia wykonanie tego kroku utrzymująca się na wysokim poziomie inflacja. Z tego powodu RPP utrzyma stopy na dotychczasowym poziomie. Wsparciem dla gospodarki pozostaje więc na razie tylko słabszy złoty, który podtrzymuje polski eksport. Zatem impuls dla rynku przyjdzie zapewne z innego kierunku, ale można tylko zgadywać, co nim będzie.