Źródła problemu są dwa. Pierwsze z nich to zderzenie coraz niższej wyceny akcji ze stałą wartością minimalnej zmiany kursu (tj. 1 grosz), przy jednoczesnym braku możliwości wyceny spółki na poziomie 0 groszy za akcję. W konsekwencji jeśli kurs akcji wynosi np. 20 groszy, to minimalna zmiana wyceny (o 1 grosz) spowoduje skok o 5 proc. Oczywiście jeszcze bardziej kuriozalna jest sytuacja, kiedy wycena osiągnie poziom 1 grosza – wówczas najmniejsza zmiana kursu wynosi 100 proc. i do tego możliwa jest tylko w górę. Nic dziwnego zatem, że takie akcje mają swoich amatorów, inwestorów o większym apetycie na ryzyko i lubiących operować dużą liczbą akcji – wszak przyjemniej jest kupić milion akcji po 1 groszu niż jedną akcję za 10 tys. zł.
Dziwne, celowe działanie
Drugie źródło problemu dotyczy samej wyceny spółek – jak to możliwe, że są one notowane po tak niskim kursie? Najczęstszą przyczyną jest „zwój organiczny" – robienie biznesu to nieustanne podejmowanie ryzykownych decyzji. I niekiedy wystarczy jedna decyzja nietrafiona, aby zamiast dynamicznego rozwoju spółka zaczęła się „zwijać", co oczywiście przekłada się na notowania. Sprawa jest o tyle złożona, że w takich spółkach często jest sporo akcjonariuszy, którzy kupowali akcje jak najbardziej „złotowe", trudno jest im zatem podjąć decyzję o sprzedaży akcji z gigantyczną stratą, niekiedy wręcz dokupują akcje, co uśrednia w dół cenę nabycia. I dla tej grupy inwestorów rosnąca zmienność kursów akcji jest szczególnie dokuczliwa.
O ile problemy biznesowe spółek i związane z tym groszowe wyceny są na rynku czymś normalnym, o tyle celowe działanie w kierunku „groszowości" jest dość dziwne, a jednak się zdarza. Są takie spółki, które pogłębiły niską wycenę w konsekwencji splitów akcji, i to wydaje się szczególnie niepokojące. Wynika z tego, że niska wycena akcji może być dla spółki i jej inwestorów czymś atrakcyjnym.
Skoro już podsumowaliśmy przyczyny, możemy się zająć szukaniem rozwiązań. Jeśli problemem jest relacja kursu akcji do minimalnej jego zmiany, to można zmienić licznik (kurs akcji) lub mianownik (minimalna zmiana kursu). To z kolei można osiągnąć na kilka sposobów. Zmiany kursu akcji można dokonać wprost (o czym szerzej poniżej) lub pośrednio, poprzez pakietowanie akcji. Jeśli zaś chodzi o mianownik, to notowanie akcji może się odbywać z dokładnością większą niż do 1 grosza – system może to robić z dokładnością do 6 miejsc po przecinku. Niestety, obniżanie minimalnej wartości skoku kursu z czasem może doprowadzić do jeszcze niższej wyceny jednostkowej akcji (zwłaszcza jeśli ktoś znowu wpadłby na pomysł splitu) i wrócilibyśmy do punktu wyjścia, tyle że na wielokrotnie niższym poziomie wyceny. Sensowniej wygląda pakietowanie akcji – wprawdzie nieuchronnie prowadzi do problemu „resztówek" (może się zdarzyć, że komuś zostanie liczba akcji poniżej minimalnego pakietu), ale byłby to problem marginalny, zalet tego rozwiązania jest zaś sporo.
Zmiana kursu akcji wprost może być rezultatem polepszenia jej sytuacji finansowej lub działań technicznych (reverse split, czyli scalenie akcji). W obu przypadkach wymagane jest podjęcie dużego wysiłku przez spółkę. O ile jednak dążenie do osiągania lepszych wyników biznesowych jest całkowicie normalnym działaniem, o tyle reverse split mocno poza nie wykracza, generuje dodatkowe problemy i koszty (dopłacenie przez spółkę do „resztówek" oraz przeprowadzenie całej procedury). Oczywiście są one do przezwyciężenia, ale musimy mieć na względzie, że problem dotyczy najczęściej spółek w bardzo trudnej sytuacji, walczących o przetrwanie, i każdy dodatkowy koszt lub wysiłek organizacyjny może być gwoździem do trumny.