Goss-Strzelecki: Kiedy zamienimy T+3 na T+0

Koniec roku to jeden z tych momentów, gdy dla wielu giełdowych graczy szczególnie istotne stają się terminy rozliczania transakcji – zgodne z tzw. zasadą T+3. Problem w tym, że nie przystaje ona do obecnych czasów i tylko uprzykrza inwestorom życie

Publikacja: 17.12.2013 10:15

Tomasz Goss-Strzelecki, dziennikarz Gazety Giełdy Parkiet

Tomasz Goss-Strzelecki, dziennikarz Gazety Giełdy Parkiet

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała Waldemar Kompała

Chcesz dywidendę? Nie zapomnij, że zakup akcji jest rozliczany w terminie T+3. Chcesz załapać się na prawa poboru? Pamiętaj o T+3. Chcesz wziąć udział w walnym? Pamiętaj, między innymi, o T+3. Kiedy dostaniesz na rachunek gotówkę za sprzedane akcje? Dopiero po trzech dniach, bo tak działa rozliczanie w terminie T+3.

A teraz jest koniec roku i znowu trzeba pamiętać o T+3. A właściwie tym razem to nawet T+10. Jeśli bowiem chcemy „zmaterializować" straty z nietrafionych inwestycji (np. rolując pozycję, czyli sprzedając i zaraz potem odkupując papiery) i obniżyć w ten sposób tegoroczne zyski oraz należny od nich podatek, to musimy tego dokonać najpóźniej... nie, nie trzy dni przed Sylwestrem, tylko już w najbliższy piątek, gdy do końca roku będzie jeszcze półtora tygodnia.

Tym razem data ta wypada wyjątkowo wcześnie, gdyż Boże Narodzenie trafia w sam środek tygodnia, a dodatkowo w tym roku ani w Wigilię, ani w Sylwestra handlu na GPW nie będzie. W rezultacie po najbliższym piątku dniami roboczymi dla giełdy i rozliczającego transakcje KDPW będą tylko 23, 27 i 30 grudnia – a T+3 odnosi się właśnie do dni roboczych. Operacje z poniedziałku przed Wigilią i późniejsze będą zaś rozliczone dopiero w 2014 r.

Owszem, jest to nieco absurdalne, ale dla mnie dość absurdalne jest już samo istnienie w obecnych czasach przepisów, które nakazują aż trzy dni (lub dwa dni – w przypadku obligacji) oczekiwać na rozliczenie transakcji.

Przepisy takie – które, co należy podkreślić, nie są polskim wymysłem, lecz funkcjonują też na zagranicznych rynkach – miały w założeniu sprzyjać podnoszeniu bezpieczeństwa obrotu. Te trzy czy dwa dni (kilkanaście lat temu było to 5 dni) są okresem przysługującym stronom transakcji na dostarczenie izbie rozliczeniowej papierów i środków do rozliczenia tej transakcji. Obecnie aż tak długie oczekiwanie nie ma jednak raczej żadnego racjonalnego uzasadnienia. Zaawansowana informatyzacja dotknęła praktycznie każdego wycinka rynku kapitałowego i  finansowego, przelewy gotówki są niemal natychmiastowe, połączenia giełd z izbami rozliczeniowymi mogą się odbywać w czasie rzeczywistym – co więc za problem rozliczać transakcje najdalej w kilka godzin po zakończeniu sesji? Zwłaszcza że transakcje np. instrumentami pochodnymi mogą być rozliczane w dniu ich zawarcia.

I zapewne będziemy zmierzać w tym kierunku, ale raczej powolnymi kroczkami. Wiele wskazuje, że rozliczenia w trybie T+2, już obowiązującym m.in. w Niemczech czy Bułgarii, mogą stać się u nas faktem w 2015 r., gdyż ma tego wymagać nowa unijna dyrektywa o izbach rozliczeniowych, nad którą toczą się prace. A potem, po latach, zapewne przyjdzie pora na T+1 (standard już teraz stosowany na giełdach w Chinach), a w końcu może i T+0.

Czyż nie byłoby prościej i przejrzyściej , gdyby w grze pod dywidendę wystarczało kupić akcje w dniu przyznawania do niej prawa, a przy poszukiwaniu oszczędności podatkowych ostatnie transakcje można było zrealizować w przeddzień lub w samego Sylwestra?

Komentarze
Co martwi ministra finansów?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Zamrożone decyzje
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów